Impas | J. Fried

Impas | J. Fried

Impas

Od samego początku książki pt. Impas jej główny bohater sprawia wrażenie, jakby coś z nim było nie tak. Niepotrzebnie komplikuje sprawy i za dużo myśli. Jest bardzo drażliwy, wymagający, kobieta to dla niego głównie piersi… Choć jest mistrzem szachowym, to nie pisze za wiele o grze, za to pisze wiele o sobie i swoim niezbyt stabilnym stanie psychicznym. 

Prawie na samym początku książki dowiadujemy się, że bohaterowi umiera ktoś z najbliższej rodziny. To wydarzenie jest impulsem do wykonania rachunku sumienia, który w zależności od momentu waha się od użalania się nad sobą do złości na innych ludzi. Impas ma formę wspomnień, ale bohater nie pokazuje w nich siebie z najlepszej strony. Wypada raczej nieciekawie.

Gdzieś w tle pobrzmiewa komunizm, bieda, polityka, trochę szachów. Narrator zaś jest skupiony na sobie i swojej dwulicowości, zakłamaniu nawet wobec najbliższych. Tyle lat silił się na obojętność, a teraz okazuje się, że to wszystko to była tylko poza, próba rozegrania życia po swojemu, która może i pomodła żyć na lepszym poziomie, ale jakim kosztem? 

Rodzina to wszystko?

Przy okazji pogrzebu nasz bohater opisuje swoją rodzinę. Ciekawą postacią jest jego ojciec, który zmarł już dawno temu, ale to on ukształtował swojego syna. Przede wszystkim był przeciwny szachom, bo wg niego to było bumelowanie. Sam zaś miał wtłoczony w głowę stereotyp mężczyzny, głowy rodziny, odpowiedzialnego do tego stopnia, że nawet w momencie gdy nie był w stanie już zarabiać i głód zaglądał w oczy rodzinie, to nadal stwarzał pozory. A gdy uznał, że upadł już za nisko i się upokorzył, poddał się i szybko zmarł. 

Impas to też historia o matce głównego bohatera, która najpierw podporządkowywała się mężowi zakazującemu jej pracy, bo jak to, “jego żona nie będzie wyrobnicą”. Ale później, gdy zmarł i poszła do fabryki, to wyprowadziła rodzinę z nastroju beznadziei i nędzy. “Przypominała człowieka, który na starość nauczył się pływać”. 

To również historia o jego siostrze, która żyła jak chciała, wbrew woli ojca. Ona także w pewien sposób osiągnęła sukces. I jeszcze o bracie, który został w rodzinnej miejscowości i ożenił się, ale w oczach innych popełnił mezalians.  

Właściwe światło

Dopiero postacie z rodziny właściwie naświetlają postać narratora. Główny bohater nie wzbudza sympatii. Wydaje się, jakby za wiele miał w sobie ze swojego ojca, który nie był wystarczająco zdolny ani elastyczny, żeby nauczyć się być szczęśliwym. Syn podobnie, za bardzo, aż do przesady przejmuje się, co inni powiedzą i pomimo sukcesu szachowego wciąż ma głęboko skryte kompleksy. 

Wszystkich i wszystko ocenia, najczęściej negatywnie. Siebie nie kocha, nie umie też kochać innych. Ani chyba nawet lubić. Wszystko go złości. Czuje, że nie pasuje już do ludzi ze wsi, w której się urodził i wychował. Jego krajanie też czują, że on do nich nie pasuje. Jednocześnie wstydzi się tego, że od nich odbiega, że tak daleko odszedł od swoich korzeni. Prawdziwy impas. Jakby piętno beznadziei z jego ojca, przeszło na niego.

Impas

Historia smutnego życia

Tylko matka była w jego głowie remedium na jego dotychczasowe życie, które jawiło mu się jako sytuacja bez wyjścia. Teraz, gdy jej zabrakło, bohater uświadomił sobie pełnię swojego położenia, po czym się z nim pogodził. I na tym się kończy książka. 

Impas jest napisany sprawnie, ale nie jest to historia, która niesie ze sobą coś, co mi jakoś szczególnie zapadnie w pamięć.


Może Cię także zainteresować: Pod Mocnym Aniołem | Gambit królowej


Tytuł recenzji: Prze-grane życie
Subiektywna ocena: 6/10
Tytuł: Impas
Tytuł oryginalny: Časová tíseň
Autorka: Jiří Fried
Tłumaczenie: Edward Madany
Wydawnictwo: Czytelnik
Data wydania: 1963
ISBN: –
Liczba stron: 120