Czerwony Tybet | R. Stefanicki

Czerwony Tybet | R. Stefanicki

Czerwony Tybet. Komunizm w Krainie Śniegu

Nie wiedziałam wcześniej zbyt wiele o Tybecie, tylko podstawowe fakty. Doskonale więc, że książka Czerwony Tybet zaczyna od wprowadzenia historycznego. Historia tego kraju jest kluczem do wszystkiego, także do zrozumienia czym był Tybet przed zajęciem przez komunistyczne Chiny, czym jest teraz i czym może stać się w przyszłości.

Dyktatura mnichów

Przede wszystkim nie spodziewałam się, że w Tybecie przed 1950, czyli wkroczeniem tam Chin, panowała dyktatura mnichów, wcale nie świętych, pobożnych i czcigodnych. Nawet jeszcze w XX wieku mnisi byli bezwzględni dla świeckich “poddanych”. Duchowni mieli nawet własną policję, która wręcz okradała zwykłych ludzi i traktowała ich właściwie jako folwarcznych wyrobników.

Ale to nie wszystko. Stefanicki tłumaczy, że Tybet do przejęcia przez Chiny żył nadal jak w średniowieczu. W XX wieku nie mieli tam dróg, tylko ścieżki, a podziały klasowe były bardzo silne. Większość mieszkańców wsi była analfabetami. Nic dziwnego, że niektórzy uwierzyli, że komunizm może przynieść coś nowego, lepszy dostęp zwykłych ludzi do podstawowych dóbr. 

Nie mówiąc już o tym, jak dużą rolę grała (i nadal gra) religia w państwie i jak silnie wpływała na mentalność Tybetańczyków, którzy teraz wyznają buddyzm, ale wcześniej panował tam animizm i pogaństwo.

Wielka religia wielkie problemy

To jest taka historia, że głowa puchnie. Przy tym to, co opisują rozmówcy autora, afera z „possij mi język” z 2023 roku, to mały pikuś. Ale po szczegóły wykorzystywania seksualnego dzieci i młodzieży przez mnichów tybetańskich musicie sięgnąć do książki. Ja nie będę o tym pisać. Wystarczy, że czytając to czułam się brudna.

Dlaczego Chińczycy okupują Tybet? Z tego, co pisze Stefanicki, to nie jest nic osobistego. Ekstremalnie zacofany, nieudolnie zarządzany i podzielony wewnętrznie Tybet był uważany za strefę strategiczną, po którą prędzej czy później sięgnął by ktoś inny, np. Rosja. Więc Chińczycy zrobili to pierwsi. Nawiasem mówiąc to terytorium Tybetu zajmuje w przybliżeniu około ¼ Chin i ma sporo bogactw naturalnych. To także zapewne miało wpływ. 

“Święty” czerwony Tybet

Podoba mi się, że Stefanicki patrzy uważnie i porównuje komunizm zaprowadzany w Tybecie przez Chiny, do tego zaprowadzanego w Polsce w latach ‘40 i ‘50. W Tybecie terror był znacznie silniejszy. Jest zresztą nadal.

Ciekawe jest też to, jak PR uciekinierów z Tybetu, oraz samego Dalajlamy wykorzystał mesjanizm. Wykreował “Dach świata” na magiczne miejsce ułatwiające osiągnięcie duchowych szczytów. Celem było zdobycie “serc” i poparcia w sprawie oddzielenia się Tybetu. To pierwsze się udało, na drugie Stefanicki daje raczej małe szanse. Powody są skomplikowane, ale m.in. chodzi o niezadzieranie z Chinami.

Czerwony Tybet. Komunizm w Krainie Śniegu

Taki sam kraj jak inne

Choć zaszczepienie zachodniej kulturze wizerunku Tybetu uduchowionego, świątobliwego było skuteczne, to autor książki Czerwony Tybet wyjaśnia, że taki obraz jest mylny. Mieszkają tam tacy sami ludzie, jak wszędzie, żądni władzy, chciwi, „grzeszni”. Wśród nich są oczywiście też tacy prawdziwie religijni, ale wyjątki potwierdzają tylko regułę.

Historia Tybetu w skrócie opisana przez autora dowodzi, że to pod pewnymi względami kraj jak każdy inny – miał wzloty i upadki historyczne. Jeden z tych ostatnich nadal trwa. Niestety Stefanicki nie ma dobrych wróżb na przyszłość. W najbliższym czasie nic się nie zmieni na lepsze. 


Może Cię także zainteresować: Zbyt głośna samotność


Tytuł recenzji: Wielka mało znana historia pewnego kraju
Subiektywna ocena: 7/10
Tytuł: Czerwony Tybet. Komunizm w Krainie Śniegu
Autor: Robert Stefanicki
Wydawnictwo: Agora
Seria: Reporterzy Dużego Formatu
Data wydania: 2014
ISBN: 9788326813689
Liczba stron: 472