Sto lat samotności | G. G. Márquez

Sto lat samotności | G. G. Márquez

Sto lat samotności

Po raz pierwszy Sto lat samotności czytałam może z 15 lat temu. Niestety jedyne co zapamiętałam, to wrażenie, że książka mi się podobała. Fabuła zupełnie mi umknęła. Może to i dobrze, bo tym ciekawszy był powrót do tej świetnej mimo wszystko książki, która potrafi wzbudzić mieszane uczucia.

Stuletnia historia rodziny Buendìa rozpoczyna się dość spokojnie. Wszystko inicjują José Arcadio Buendìa i jego żona Urszula, którzy zasiedlili pewien kawałek terenu otoczony mokradłami. Wieś tę nazwali Macondo.

Karuzela życia

Obydwoje byli niezwykłymi ludźmi, José był uparty oraz miał niezwykłą ciekawość i wyobraźnię do prób rozwijania interesów, które jednak zwykle pakowały go w kłopoty. Urszula okazała się kobietą pracowitą, zaradną, a przede wszystkim bardzo odporną psychicznie. Dzielnie znosiła kolejne wymysły męża.

Prowadzili niełatwe życie, a ich dzieci odziedziczyły tę wyobraźnię i umiejętność kreowania świata po swojemu. Ale to, podobnie jak ich ojcu, przysparzało tylko kolejnych problemów. Angażowali się w wojny, biznesy, hulanki, romanse… A nad wszystkimi wisiało fatum pociągu seksualnego do członków własnej rodziny, ciotek, wujków, przyrodnich sióstr, a nawet matek synów nieświadomych prawdy o ich dokładnym pochodzeniu. Przez te przedziwne relacje początek książki sprawia pewien dyskomfort.

Realizm magiczny

Historia ta ogólnie jest skomplikowana przez mnogość przygód i rozterek bohaterów. Jakby tego było mało, wszyscy mają takie same albo bardzo podobne imiona, odziedziczone po swoich rodzicach. Najpierw mi to przeszkadzało, bo traciłam orientację, o kim dokładnie czytam. Ale tak wlaśnie chyba miało być. Te postacie mają przenikać się wzajemnie i tworzyć jedną wspólną opowieść o losach ludzi, rodziny, i pokazywać, że historia kołem się toczy.

I jak to w rodzinie bywa, jedni są bardziej, inni mniej, jedni tacy, inni owacy, są czarne owce, są bohaterowie, odludki i imprezowicze. Smaczku dodaje atmosfera niesamowitości – kilkoro z nich umie przewidywać przyszłość, inni widzą zmarłych, Piękna Remedios została wzięta do nieba, i cały czas pojawiają się niewytłumaczalne znaki i wydarzenia. Marquez stworzył przedziwny i niesamowity świat realiów przeplatanych z baśniowym klimatem i poczuciem, że tu zdarzyć się może wszystko.

Ludzie są tylko ludźmi

Przez te moralnie wątpliwe wątki, Buendìa to nie są bohaterowie, których da się lubić. Dręczy ich samotność przez co bywają zaślepieni, małostkowi, dufni, okrutni, dumni, samolubni i nieobca im hipokryzja. Bezmyślnie poddają się tradycji, czy własnym ograniczeniom, namiętnościom i żądzom. Gdy w końcu pojawia się bohaterka, która w moim odczuciu jako jedyna da się lubić, przez traumy i nieumiejętność życia popełnia parę błędów, a okrutna matka zamyka ją w klasztorze.  

Sto lat samotności to dla mnie nie jest książka o samotności, choć jest to niewątpliwie jeden z głównych wątków. Prawdą jest, że odbieramy historie przez własne doświadczenia, a ja jako introwertyk trochę inaczej postrzegam samotność. Bardzo ją lubię i doceniam możliwości jakie stwarza, choć najlepiej docenia się ją w otoczeniu ludzi. Nie może być to samotność absolutna. 

Ale rodzina Buendiów miała dużą rodzinę dookoła siebie, gdyby umieli, mogli by chociaż trochę ją zdusić. Ale nie umieli i kolejnym pokoleniom przekazywali tę nieumiejętność, jakby samotność była jakąś formą choroby, wpisaną w ich geny.

Sto lat samotności

Świadomość przemijania

Ja Sto lat samotności odbieram jako książkę o przemijaniu i pamięci, o obciążeniach genetycznych i społecznych, które mniej lub bardziej świadomie przekazują nam nasi rodzice i bliscy. 

Odbieram ją także szerzej, jako przypomnienie, że historia kołem się toczy, a czyny ludzi się powtarzają. Gdyby nie pamięć międzypokoleniowa nie umielibyśmy tego zauważyć, a przecież przez sto ostatnich lat się tyle wydarzyło. Powstały maszyny parowe, elektryczność, współczesna technologia… Zmieniło się tak wiele, łącznie z moralnością, a jednocześnie w ludziach niewiele się zmienia, ciągle jesteśmy kierowani przez swoje namiętności i przeszłość, a samotność jest w tym wszystkim jedyną stałą. 


Może Cię także zainteresować: Miłość w czasach zarazy | Zapach mężczyzny


Tytuł recenzji: Samotni wśród ludzi
Subiektywna ocena: 8/10
Tytuł: Sto lat samotności
Tytuł oryginału: Cien años de soledad
Autor: Gabriel García Márquez
Tłumaczenie: Kalina Wojciechowska, Grażyna Grudzińska
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2008 (pierwsze wydanie: 1967)
ISBN: 9788374053079
Liczba stron: 456