Mętne łby | A. Słonimski

Mętne łby | A. Słonimski

Mętne łby

Ach ten Słonimski… Mętne łby to trzecia w serii Wydawnictwa LTW książka z zebranymi felietonami pisarza, które wedle noty edytorskiej były wydane tylko raz, w roku 1929. Chwała wydawnictwu, że te niszowe teksty odkopała i przywróciła, bo w czasach szybko postępującej cenz… poprawności politycznej, niebawem może to być już utrudnione.

Bo Słonimski w swoich tekstach obraża. I to nie delikatnie, tylko używa słów typu “jesteście chamy”, macie “sobacze życie”, “braknie wam inteligencji” i tym podobne. Na przykład pisze tak:

“Świat się stacza. Ludzie głupieją w oczach. Wczoraj jeszcze przyjaciel. Budzisz się rano, patrzysz, a to idiota. Kradną też bardzo. Połóż na stole rubla, odwróć się, a zabiorą, choćby to była matka rodzona, też nie uszanuje”.

Hipokryta to nie ja

Już sam tytuł – Mętne łby – jest o pewnej grupie ludzi, także samych czytelników pisarza, których w tekście pod tym samym tytułem wylicza. Są to osoby m.in. skłonne do hipokryzji, snucia teorii spiskowych, czy z brakami dystansu do siebie i świata. Być może dzisiaj nazwalibyśmy część z nich szurami, unikali, czy chociaż patrzyli z politowaniem. 

Natomiast prawda jest taka, że nie ma ludzi idealnych i każdy z nas ma jakieś słabostki, które Słonimski wytyka. Autor obraża także nas, ale obraża sprytnie! Czytelnik pomyśli, że autor przecież pisze o innych, na pewno nie o mnie. To inni tacy są, na pewno nie ja… He he… Pisarz używa gęstej ironii, a nawet sarkazmu, wytyka śmiesznostki i na nowo odkrywa zachowania dobrze znane: małostkowość, zacietrzewienie, skrajny egoizm. 

Mętne łby | Książki Słonimskiego

Gen. Słonimski

Geniusz Słonimskiego tkwi w tym, że może on wprost nazywać czytelników świniami i bydłem i raczej nikt nie ma mu tego za złe. Ja nie miałam, wręcz się uśmiechnęłam z żartu (przecież Słonimski nie o mnie pisał, ha ha). Zapewne ten, kto ma dystans, wyczuje, że to jest gra, ironizowanie i to w ogóle nie jest na poważnie, że poeta “puszcza oko”. A jednak słowo “bydło” pada wprost. 

Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach dystans do siebie i życia to towar deficytowy, bo gdyby ktoś w ten sposób napisał dzisiaj, to by się pewnie zrobiła afera. A może to nie jest kwestia tego co się pisze, tylko jak? Może po prostu nie ma (albo ja nie znalazłam) nikogo, kto umiałby niewymuszenie obrażać jednocześnie nie obrażając? Może.

Mimo, że to są teksty sprzed prawie stu lat, to wciąż i niezmiennie są aktualne. Ludzie mało się zmieniają. Warto czytać Słonimskiego, bo nie wiem, czy dzisiaj jest jakikolwiek inny pisarz, który dorównuje mu talentem do dotykania sedna życia, korzystając z ironii wyekstrahowanej ze złych intencji.


Może Cię także zainteresować: O dzieciach, wariatach i grafomanach | Ciekawość


Tytuł recenzji: Gen. Słonimski w formie
Subiektywna ocena: 9/10
Tytuł: Mętne łby
Autor: Antoni Słonimski
Wydawnictwo: LTW
Data wydania: 2018 (pierwsze wydanie: 1929)
ISBN: 9788375655490
Liczba stron: 164