Hańba | J. M. Coetzee

Hańba | J. M. Coetzee

Hańba | John Maxwell Coetzee

Lata ‘90, RPA, niedawno skończyła się tam polityka apartheidu. Starzejący się, ale wciąż atrakcyjny facet, biały, stosunkowo zamożny inteligent po dwóch rozwodach zaczyna się nudzić życiem. Z kryzysem wieku średniego radzi sobie jak umie, czyli nie bardzo. 

Bohater zaczyna użalać się nad sobą nie umiejąc godnie przyjąć nowej rzeczywistości. W tym świecie jego wiek sprawia, że staje się coraz bardziej niewidzialny dla młodszych kobiet, które niestety nadal lubi. W przypływie desperacji i negacji próbuje poderwać swoją studentkę. Delikatnie mówiąc, nie do końca mu się to udaje. Dochodzi do kilku spotkań, ale dziewczyna nie wydaje się być specjalnie zainteresowana, wręcz przeciwnie. Laurie, bo tak nazywa się główny bohater, nie odczytuje jej zniechęcenia. Jest zaślepiony swoimi potrzebami…

[Poniżej zdradzam trochę fabuły, ale nie w fabule tkwi siła tej książki, czuję się więc usprawiedliwiona, szczególnie, że to co opisuję, to jest sam początek tej wspaniałej książki].

Hańbiący i pohańbieni

Ta historia nie kończy się dobrze; studentka oskarża go o molestowanie. Ale on przyjmuje to z rezygnacją i uporem, zdecydowany nie zmienić się ani trochę, nie pójść na żadne ustępstwa, nie ukorzyć się. Jest mu wszystko jedno, wręcz popycha swoje dotychczasowe życie do jakiejś nieprzekraczalnej granicy, za którą jest już tylko zmiana. 

Po skandalu postanawia przenieść się na trochę na wieś, do swojej córki. Niestety czasy są niespokojne (przypomnę: jest koniec apartheidu) i pewnego dnia napadają na ich dom złodzieje. Laurie musi się od tej pory zmagać nie tylko ze swoim dramatem. Kwestie hańbiących i pohańbionych przenikają się wzajemnie…

Życie a historia

Świat wykreowany przez Coetzego widzimy oczami naszego głównego bohatera i jest to świat interesujący. Wygadany i inteligentny facet ma wiele rozkmin. Stale się autodiagnozuje i robi to bezlitośnie (“lubieżnik”). Tę samą miarę stosuje także w ocenach innych, przez co lepiej rozumiemy motywacje i zachowanie zarówno Lauriego jak i osób, które przez niego poznajemy. 

Oprócz głównego wątku hańby na wielu poziomach, jest także kilka innych, równie ciekawych, np. efekty “brzemienia białego człowieka”, w postaci niebezpiecznych grup gwałcicieli i morderców napadających na posiadłości białoskórych mieszkańców RPA. Kwestie poczucia odpowiedzialności za “historię” także są obecne. Jest również motyw samego oskarżenia o molestowanie i prób usprawiedliwiania sprawcy za wszelką cenę i zamiecenia wszystkiego pod dywan. Nie mówiąc już o wszystkich wątkach związanych z rodzicielstwem i poczuciem odpowiedzialności za dorosłe już dziecko, które chce iść własną drogą, czy zmaganiem się z upadającym przekonaniem o własnej nieomylności w kryzysie wieku średniego. 

Hańba | John Maxwell Coetzee

Hańba wielowarstwowo

Hańba jest upchana przeróżnymi tematami, co sprawia, że to nie jest książka lekka, ale na pewno jest świetna i do tego rytmiczna. Wchodzi jak muzyka i nie wymaga wysiłku do zrozumienia przynajmniej podstawowych warstw. Dawno już nie czytałam niczego, co mnie wessało na tyle, żeby zarwać nockę. Hańbie się to udało.


Może Cię także zainteresować: Historia przemocy | Legenda o samobójstwie


Tytuł recenzji: Hańbiący i pohańbieni
Subiektywna ocena: 9/10
Tytuł: Hańba
Tytuł oryginału: Disgrace
Autor: John Maxwell Coetzee
Tłumaczenie: Michał Kłobukowski
Wydawnictwo: Znak
Seria: Proza
Data wydania: 2001
ISBN: 8324000526
Liczba stron: 256