Pałace na wodzie | A. Robiński

Nie wiem czy książka Pałace na wodzie jest reportażem. Wydaje mi się, że nie, bo opowieść Robińskiego brzmi raczej jak gawęda. Wydaje mi się też, że nie wyczerpuje tematu, chyba nawet nie ma takich ambicji. Natomiast w żadnym wypadku nie jest to jednak wielki zarzut. Bardzo mi się taka forma podoba, bo bobry to miłe i pożyteczne zwierzątka, a Robiński opowiada przyjemnie o rzeczach, o których nie miałam pojęcia.
W ogóle nie zdawałam sobie sprawy, że bobry w Polsce nie miały łatwo. Zostały właściwie wytępione co do sztuki. Dopiero mniej więcej w połowie XX wieku zaczęto je hodować na naszych ziemiach i przywracać do życia w naturze. Często nie było to łatwe z różnych powodów, ale się udało.
Dzisiaj mam wrażenie, że bobry są dość często spotykane. Na przykład nad Wisłą w Warszawie działalność gryzoni jest bardzo widoczna, a nawet one same i to w ciągu dnia. Wygląda na to, że bardzo przywykły do ludzi.
Historie i anegdotki
Robiński ma taki styl pisania, że jest go w swoich opowieściach dużo. Niektórym może to nieco przeszkadzać, mi też czasami przeszkadza, ale nie w tym przypadku. Bo Pałace na wodzie to książka o relacji człowieka z przyrodą, bez osobistych wtrętów autora historia ta byłaby niepełna. Zapewne byłaby także sucha i nudnawa.
Dzięki temu, że Robiński pisze też o sobie, mamy wiele świetnych anegdot. Moją ulubioną jest tropienie rysia w zimie, który sprytnie zwiódł ludzi i ta o bobrze, który wypuszczony do nagrania TV zwiał natychmiast poza zasięg swoich opiekunów.
Człowiek a przyroda
Podoba mi się nastrój tej książki, z którego wybrzmiewa nie tylko szacunek autora dla przyrody, ale i inteligencja i przydatność bobrów. Np. bobrze budowle wpływają pozytywnie na retencję wody w ziemi, przez co rośliny i zwierzęta mają tam dobre miejsce do rozwoju, co sprawia, że jedno daje życie drugiemu. Świadomość, że jeszcze czasem tak bywa, że naturze pozwala się robić “swoje”, jest bardzo przyjemna.
W ogóle cała książka jest pozytywna. Opowieść o ponownym zabobrzaniu polskich rzek i strumieni dobrze wpływa na psychikę, bo zwykle dużo się słyszy o niszczeniu przyrody, a nie o jej odżywaniu. Pałace na wodzie mają też trochę smutnych tematów. Jak autor pisał o niszczeniu żeremi przez ludzi, to chciało mi się płakać.

Bobry są fajne
Ale jednak mimo wszystko cała książka jest przyjemna, a i bobry to też miłe zwierzątka. Robiński ewidentnie je lubi i tę sympatię próbuje przekazać czytelnikowi. Moim zdaniem udaje mu się to, choć ja akurat lubiłam te gryzonie od dawna. Natomiast dowiedziałam się, że pomimo złej opinii (gryzą drzewa itp.) to są bardzo pożyteczne.
Czytając o tych ludziach, którzy przesiedlali bobry, łapali ptaki w ręce i byli/są autentycznymi fascynatami przyrody, wydaje mi się, że to jakieś inne uniwersum, gdzie ludzie przejmują się naturą. To jest niestety coś poza moją bańką informacyjną. Tym bardziej się cieszę, że powstała ta książka pokazująca zupełnie inny, prawie nierealny świat.
Może Cię także zainteresować: Hajstry. Krajobraz bocznych dróg | Podróże do Polski
Tytuł recenzji: Mniejsi bracia bobry
Subiektywna ocena: 8/10
Tytuł: Pałace na wodzie. Tropem polskich bobrów
Autor: Adam Robiński
Wydawnictwo: Czarne
Seria: Reportaż
Data wydania: 2022
ISBN: 9788381914468
Liczba stron: 200