Dziennik roku zarazy | D. Defoe

Dziennik roku zarazy | D. Defoe

Dziennik roku zarazy

Trudno uwierzyć, że Dziennik roku zarazy nie jest prawdziwymi wspomnieniami, tylko dziełem wyobraźni autora. Jeszcze trudniej w pełni uświadomić sobie to, że książka powstała ponad trzysta lat temu napisana przez kogoś, kto sam tych wydarzeń nie przeżył, ale minął się z nimi tylko o może kilkanaście lat. Defoe pisał o wydarzeniach z 1665 roku, a miał wtedy 5 lat, nie mógł więc w pełni świadomie, czy decyzyjnie w nich uczestniczyć.

Książkę wydano w 1722 roku, a bohaterem książki jest osoba dorosła, rzemieślnik prowadzący własny, dość spory biznes, który zatrzymał go w mieście, gdy wielu z niego uciekało.

Wnikliwe spostrzeżenia

Bohater twardo stąpa po ziemi, więc szaleństwo zarazy opisuje chłodnym, rzeczowym językiem, bez uniesień czy strachu przed jej nadnaturalnymi przyczynami. Jego spostrzeżenia są przenikliwe i odnoszą się do wielu aspektów życia, na jakie wpłynęła ta plaga.

Zwraca uwagę, że epidemia to był świetny biznes dla wróżek, magów, jasnowidzów, wszelkiej maści hochsztaplerów. Oraz oczywiście dla religii i sekt. Ludzie, głównie Ci biedniejsi, wydawali ostatnie pieniądze na środki zapobiegawcze przeciw pandemii w jakichś podejrzanych źródłach. I jak sam bohater mówi, truli się zawczasu i osłabiali ciało upodatniając je na chorobę. 

Ludzie się nie zmieniają

Inne obserwacje dotyczą zachowań zwykłych ludzi, urzędników i rozwiązań systemowych np. zamknięcia domów i ograniczenia imprez, które dzisiaj nazywamy lockdownem. Ludzie niestety bardzo często uciekali z zamknięcia. Nasz bohater pisze, że często, jeśli zostali i nie uciekli, to umierali wszyscy domownicy. Pisze też, że według niego ten środek zapobiegawczy nie działał i gdyby nie to, może mniej osób by zmarło. 

Dziennik roku zarazy to też opisane przypadki szaleństwa ze strachu przed zarazą, gdy okazywało się, że ktoś w rodzinie zachorował i umarł. Opisuje jak ludzie próbowali sobie radzić. Głównie uciekali z miasta, ale gdy przyszła jesień zaczęło być ciężko z pozyskiwaniem żywności oraz temperaturą. 

Dokładnie omawia zarządzanie zarazą w mieście – zamykano domy, ale i palono ogniska, jak chowano zmarłych itp. Jakby przy okazji dowiadujemy się, jak wyglądało wtedy społeczeństwo angielskie; z kim handlowano i czym, jak wyglądały relacje klasowe, jak ludzie mieszkali i gdzie.

Dziennik roku zarazy

Definicja ludzkości

Jeśli to, co opisał Defoe jest historią opartą na prawdziwych źródłach, jak twierdzi Herling-Grudziński w przedmowie, to za wiele sie do dzisiejszych czasów nie zmieniło. Ludzie nadal są uparci, szybko się nudzą, wierzą w bzdury i zbyt szybko ulegają emocjom. 

Dziennik roku zarazy totalnie mnie zaskoczył. Spodziewałam się czegoś bardziej trącącego myszką, a dostałam świetną książkę, którą można uznać za napisaną współcześnie. Nic dziwnego, że była inspiracją dla kolejnych twórców, wspomnianego Grudzińskiego, czy Dżumy Camusa. 


Może Cię także zainteresować: Epidemie w dawnej Polsce


Tytuł recenzji: Zaraza to zaraza
Subiektywna ocena: 9/10
Tytuł: Dziennik roku zarazy
Tytuł oryginału: A Journal of the Plague Year
Autor: Daniel Defoe
Tłumaczenie: Jadwiga Dmochowska
Wydawnictwo: Puls Publications
Data wydania: 1993 (Po raz pierwszy wydano w 1722)
ISBN: 1859170013
Liczba stron: 230