Wiedźmin: Wiedźmi lament | B. Sztybor, V. R. Del Rey

Wiedźmin: Wiedźmi lament | B. Sztybor, V. R. Del Rey

Wiedźmin: Wiedźmi lament

Szósty tom komiksowej serii z przygodami wiedźmina, podobnie jak piąty, także jest na podstawie świetnego scenariusza Bartka Sztybora. Wiedźmin: Wiedźmi lament, bo taki ta część ma tytuł, to kolejna gęsta historia z Geraltem w roli poskramiacza zła.

Jak zwykle wiedźmin wplątuje się w coś, czego nie do końca rozumie. Tym razem zostaje wykorzystany do pozbycia się okolicznej czarownicy, która zabiła kilku mężczyzn z wioski. To wydarzenie jest początkiem komiksu oraz początkiem niepokoju naszego bohatera. Udręka popycha go do drążenia tej sprawy dalej, co skutkuje kilkoma ciekawymi zwrotami akcji.

Grunt to dobry pomysł

Geralt tym razem głównie zmaga się z emocjami. Tak, emocjami! Wiedźmin, który przecież został ich pozbawiony w wyniku mutacji. A jednak, nadal tkwi w nim niepokój, który go motywuje do działania. 

Szanuję Sztybora za pomysłowość i łączenie kropek przy tworzeniu swoich scenariuszy. W historii Wiedźmi lament wykorzystał elementy dziwnych rytuałów oraz psychologii człowieka, który pewne wydarzenia przeżywa etapami. Zadaje też pytania o źródła przemocy i wiele innych kwestii, które uważny czytelnik będzie w stanie wyłapać. To “robi” całą historię wystarczająco skomplikowaną, żeby nie pozostało poczucie zbytniego uproszczenia, a jednocześnie mieściła się na tych kilkudziesięciu stronach.

Mistrz ciętej riposty

Jedyne co mi odrobinę przeszkadzało to to, że Geralt stał się “mistrzem” ciętej riposty, jak z tego żartu o wujku, który miał zgasić napastnika odbijając jego zaczepkę słowną, a powiedział jedynie “spierdalaj”. W komiksie Sztybora spodziewałam się szermierki także w dialogach, a dostałam raptem jeden dobry tekst. Ale w sumie to drobnostka, bo historia jest nieoczywista i pełna paradoksów.

Od samego początku czai się poczucie, że gdzieś umyka nam jakiś element konieczny do rozwiązania tej układanki. W ogóle historie Sztybora mają to coś, co sprawia, że wracam do uniwersum wiedźmina raz za razem (ku rozpaczy pozostałych domowników, którzy są już zmęczeni np. tym, że gram tylko w jedną grę, zgadnijcie jaką… 😅).

No i te rysunki!

Niesamowitą wartością całej serii są zróżnicowane rysunki. Tym razem kreska Vanesy R. Del Rey jest jakby niechlujna, szczególnie w dalszych planach, ale tworzy to mroczny nastrój i podbija niepokojący klimat całej historii. Bardzo mi się ten styl rysowania podoba, jest inny.

Wiedźmin: Wiedźmi lament

Bardzo podoba mi się też okładka Stefana Koidla oraz inne alternatywne okładki poszczególnych części umieszczone na końcu komiksu. Niektóre z nich podobają mi się nawet bardziej, niż te, które ostatecznie zostały użyte.

Podsumowując, Wiedźmin: Wiedźmi lament to kolejna bardzo udana historia osadzona w wiedźmińskim uniwersum.


Pozostałe recenzje:
t1 – Dom ze szkła
t2 – Dzieci Lisicy
t3 – Klątwa kruków
t4 – Córka płomienia
t5 – Zatarte wspomnienia
Wiedźmin: Ronin


Subiektywna ocena: 9/10
Tytuł: Wiedźmin: Wiedźmi lament
Tytuł oryginalny: The Witcher Volume 6: Witch’s Lament
Rysunki: Vanesa R. Del Rey
Scenariusz: Bartosz Sztybor
Tłumaczenie: Zofia Sawicka
Kolory: Jordie Bellaire
Okładki: Stefan Koidl
Wydawnictwo: Dark Horse Books / Egmont Polska
Cykl: Wiedźmin – Dark Horse (tom 6)
Data wydania: 2022
ISBN: 9788328154087
Liczba stron: 112