Piękni dwudziestoletni | M. Hłasko

Piękni dwudziestoletni | M. Hłasko

Piękni dwudziestoletni

To było moje drugie podejście do książki pt. Piękni dwudziestoletni. Pierwsze było nieudane. Niektóre treści należy czytać dopiero mając pewną świadomość okoliczności i poczucie kontekstu. Tak jest właśnie z książką Hłaski i zapewne dlatego dopiero teraz ją zrozumiałam. Natomiast nie polubiłam się z tym autorem, chociaż zdecydowanie doceniam jego talent literacki.

Hłasko w opowieściach znajomych, urósł do postaci “wielkiego literata”, ale czytali głównie jego opowiadania. Natomiast ja poszłam na całość. Zaczęłam od razu od jego krótkich tekstów autobiograficznych, które są prozą specyficzną ze względu na treść i chyba jednak dość trudną w odbiorze.

Piękni dwudziestoletni

W każdym razie oprócz bardzo interesujących mnie wspomnień z PRL, to sam Hłasko z tamtego okresu wydał mi się postacią odpychającą, roszczeniową i negatywnie sprytną. Taki buntownik z wyboru.

Ale należy też pamiętać, że autor w tej książce zaczynał jako szesnastolatek. Od zawsze wiedział, że chce pisać, ale jakoś mu to nie szło. Nie uczył się dobrze, szczególnie matematyki. Szkoły nie ukończył. Dobrze, że chociaż był świadomy swojej upierdliwości, albo przynajmniej tak pisze.

Bo należy też pamiętać, że Hłasko Pięknych dwudziestoletnich pisał na 3 lata przed śmiercią (przedwczesną zresztą, 1934-1969). Miał już wtedy pewne doświadczenie życiowe i wiedział, jak kreować swoją legendę ostatniego sprawiedliwego. 

Piękni dwudziestoletni

I tu właśnie wyczułam sztuczność i wtedy nie polubiłam się z Hłaską wykreowanym w tej książce. Jeśli autor faktycznie był taki, jak się postrzegał, to naprawdę nie wiem, co w nim widziała Osiecka. Hłasko pisze tak: “nie mam mieszkania, rodziny, konta w banku” i to chyba ma być autoironia, ale dla mnie to bardziej użalanie się nad konsekwencjami pewnych wyborów. 

Autor kilka razy wspomina też, że ta książka to próba wytłumaczenia się z ucieczki z Polski, Warszawy i dlaczego tu nie wróci. Piękni dwudziestoletni mają pewne znamiona starczej zrzędliwości oraz ton żalu i pretensji za zniszczone życie. Bardzo mi zresztą przypominały stylem Porachunki osobiste jego kolegi Tyrmanda. 

PRL okiem sokoła

Ale niewątpliwie ciekawe rzeczy opisuje: jak żyło się za PRL, co kradło, jak kradło, jak się szmuglowało przez granicę z Czechami. Na przykład podpalano domy żeby zająć czymś straż graniczną (ówczesny WOT). Szmuglerka odbywała się, gdy tamci byli zajęci gaszeniem. 

Albo to pół żartem pół serio opowiadanko o tym, co zrobić jak się skończy kasa, gdzie przezimować za darmo i konkretne porady, jaką chorobę psychiczną symulować, żeby trafić do miłego szpitala, gdzie nakarmią i podkurują…

Dużo jest tu wszelkiej maści smaczków, ale do zrozumienia ich niezbędna jest przynajmniej podstawowa wiedza o tym, co się działo za czasów PRL. Żeby te wszystkie smaczki wyłapać oraz umieć je właściwie docenić.


Tytuł recenzji: Wcale niepiękni dwudziestoletni
Subiektywna ocena: 7/10
Tytuł: Piękni dwudziestoletni
Autor: Marek Hłasko
Data wydania: 2008 (Pierwsze wydanie: 1966, Paryż)
Wydawnictwo: Polityka
ISBN: 978-83-61174-73-8
Liczba stron: 160