Lato gdy mama miała zielone oczy | T. Țîbuleac

Lato gdy mama miała zielone oczy zaczęło się tak mocno, że postanowiłam że poczekam z wydawaniem opinii o tej książce, aż ją przeczytam w całości. Długo nie musiałam czekać, bo historia czyta się właściwie sama, oraz jest dość krótka.
To opowieść, zgodnie z tytułem, o jednym lecie, kilku miesiącach wakacji, które syn spędził z matką. Wakacji, których nie chciał z nią spędzić, ale go przekupiła. Pojechali więc do wynajętego domu w niewielkiej wsi, gdzie czas płynął powoli. Kupowali u lokalnych sprzedawców i stykali się z okolicznymi mieszkańcami, ale przede wszystkim próbowali jakoś się ze sobą dogadać.
Nie chcę zdradzać za dużo historii, żeby nie zepsuć niespodzianki tym, którzy jeszcze tego nie czytali. Bo powinniście i zdecydowanie warto sięgnąć po Lato gdy mama miała zielone oczy.
Z rodziną na zdjęciu….
Ta książka jest o trudnych relacjach rodzinnych, o komunikacji, o radzeniu sobie z traumami z dzieciństwa i w ogóle z dramatami jakie potrafi przynieść życie. Niewątpliwie jest mocno.
Jest o śmierci, o wybaczaniu (lub nie) w jej obliczu. W ogóle radzenie sobie z końcem ostatecznym bliskich, ale także swoim, jest szalenie trudne. Nikt nas nie uczy za bardzo, jak przeżywać te emocje i jak je w sobie układać, czy też jak się godzić ze świadomością śmierci.
Autorka porusza bardzo trudny temat. Moim zdaniem uderza w odpowiedni ton i uważam, że wyszło jej to świetnie. Țîbuleac nie smęci i nie popada w przesadne przygnębienie, bo to się na pewno kiedyś wydarzy, wszyscy kiedyś umrzemy. Trzeba sobie jakoś z tym radzić. Każdy ma też mniejsze lub większe traumy z dzieciństwa. Z tym też musimy sobie radzić, lepiej lub gorzej.
Wulkan emocji
To lato, gdy mama miała zielone oczy obfitowało w ogrom emocji głównego bohatera. Choć historia opowiedziana po latach jest próbą poradzenia sobie z nimi, to chyba nie do końca się to bohaterowi udaje. Ogólnie, rzeczy, które spotykają nas w dzieciństwie zostają w nas na zawsze. Ta książka doskonale to uświadamia.

Zabieg na stylizację książki jako wspomnienia spisane po latach, jest całkiem fajny. Autorce tutaj udał się wyjątkowo smacznie. W ogóle cała książka, choć jest o ciężkich tematach, to jest mimo wszystko lekka i nie obciążająca psychicznie.
Jakby autorka dobrze wiedziała, jaki efekt chce osiągnąć. I udaje się jej ta sztuka.
Może Cię także zainteresować: Bellevue | W ciemność
Tytuł recenzji: Wszyscy kiedyś umrzemy
Subiektywna ocena: 9/10
Tytuł: Lato, gdy mama miała zielone oczy
Tytuł oryginału: Vara în care mama a avut ochii verzi
Autor: Tatiana Țîbuleac
Tłumaczenie: Dominik Małecki
Wydawnictwo: Książkowe Klimaty
Seria: Rumuńskie Klimaty
Data wydania: 2021
ISBN: 9788366505247
Liczba stron: 152