Napalm i żelki [Cytaty] | G. Carlin

Poniżej znajduje się wybór cytatów z książki pt. Napalm i żelki. To jedna z kilku książek, co do których żałuję, że nie przeczytałam ich w oryginale. Myślę jednak, że kiedyś nadejdzie ten dzień i sięgnę także po wersję angielską.
Zauważyliście, że na paczce z ciastkami znajduje się napis: „Tu otwierać”? A czego niby się spodziewali? Że przeprowadzę się do Hongkongu, żeby tam otworzyć tę pieprzoną paczkę ciastek?
s. 19
Ach, być ptakiem… Wzbijać się w przestworza, śpiewać i, co najlepsze, od czasu do czasu wydziobać komuś oczy.
s. 20
Czy nie przesadziliśmy z używaniem kolorowych wstążek jako symboli różnych problemów społecznych? Każda sprawa ma teraz własny kolor. Czerwony jest przypisany do AIDS, niebieski do przemocy wobec dzieci, różowy do raka piersi, zielony do lasów tropikalnych. Ja mam brązowy. Wiecie co oznacza? „Wszystko to jest gówno warte!”.
s. 20
Krótkie zwarcia
Czy zdarzyło wam się to osobliwe poczucie vujà dé? Nie déjà vu, ale właśnie vujà dé. Chodzi mi o to szczególne wrażenie, że zdarzyło się właśnie coś, co nie zdarzyło się nigdy wcześniej. Nic nie wydaje się znajome. Zaraz potem to uczucie nagle znika. Vujà dé.
s. 44
[…] Niebezpieczne zabawki, no ja pierdolę… Gdzie się podziała selekcja naturalna? Przetrwanie najlepiej przystosowanych? Dzieciak, który połknie zbyt wiele szklanych kulek nie dotrwa do wieku dorosłego i nie będzie miał własnych dzieci. Proste i oczywiste. Natura się nie myli.
s. 51
Siwowłosa idiotka Barbara Bush powtarza często: „Zachęcajcie dzieci do codziennego czytania”. Powinna raczej zachęcać dzieci, aby kwestionowały to, co czytają każdego dnia.
s. 99
Nie rozumiem, dlaczego prostytucja jest nielegalna. Handel jest legalny, seks jest legalny, dlaczego więc nie wolno legalne handlować seksem?
s. 126
Uważam, że wiele lat temu jakaś zaawansowana cywilizacja wprowadziła modyfikacje do naszego kodu genetycznego, zwiększając naturalną inteligencję na tyle, abyśmy mogli stworzyć wszystkie niebezpieczne technologie, ale nie na tyle abyśmy potrafili z nich mądrze korzystać. Teraz rozsiedli się wygodnie i obserwują nas dla rozrywki. To coś na kształt ludzkiego zoo. I wiecie co? Na pewno się nie nudzą.
s. 187
Ilekroć myślimy o czymś, co dzieje się „teraz”, chodzi nam o niedawną przeszłość albo najbliższą przyszłość. Teraźniejszość nie istnieje. „Witajcie w teraźniejszości”. Zuuum! I znów odjechała.
s. 195
Dobry sposób na pozbycie się fałszywych pieniędzy: oddać je na tacę w kościele.
s. 227
Eufemistyczne brednie
Nie lubię eufemistycznego języka, słów przesłaniających prawdę. Angielski używany w Stanach Zjednoczonych jest pełen eufemizmów, ponieważ Amerykanie słabo radzą sobie z rzeczywistością. Aby odgrodzić się od niej, używają złagodzonych form językowych. Co ciekawe, problem pogłębia się z każdym kolejnym pokoleniem.
s. 234
Co najlepsze, psychologowie nazywają brzydkich ludzi „osobami z poważnym deficytem wyglądu”. Sprawy zaszły tak daleko, że spodziewam się wkrótce usłyszeć, jak ktoś nazywa ofiarę gwałtu „mimowolnym biorcą spermy”.
s. 239

Przyznam szczerze, że kiedy słyszę niektóre z tych językowych łamańców, chce mi się rzygać. Być może słowo „rzygać” jest tu zbyt mocne. Chce mi się dokonać „mimowolnego, osobistego wyrzutu protein”.
s. 241
Napalm i żelki
Tak na marginesie: dlaczego w przypadku człowieka mówi się o aborcji, a w przypadku kurczaka o omlecie? Czy naprawdę tak bardzo przewyższamy kurczaki? Niby od kiedy? Wymieńcie sześć powodów, dla których jesteśmy lepsi od kurczaków. Widzicie? Nie da się. Wiecie dlaczego? Ponieważ kurczaki to porządni ludzie. Nie słyszy się, żeby kurczaki zrzeszały się w gangach narkotykowych, prawda? […]
s. 267
Czy wegetarianinowi wolno jeść herbatniki w kształcie zwierząt?
s. 273
Ja z kolei nie głosuję – więcej: w dniu wyborów nie wychodzę nawe z domu – dlatego nie jestem w żaden sposób odpowiedzialny za sprawki polityków i mam wszelkie prawo, aby narzekać na burdel, do którego doprowadziliście. Burdel, z którym ja nie miałem nic wspólnego. Dlaczego nikt nie rozumie tej logiki?
s. 282
Inny problem: powiedzmy, że wasza modlitwa nie zostanie wysłuchana. Co wtedy? Co powiecie? „No cóż, Bóg tak chciał. Wola boska”? W porządku. Ale skoro to była wola boska, a on i tak zrobiłby to, na co miał ochotę, jaki sens miała w ogóle modlitwa? Czy w tym kontekście nie wydaje się potworną stratą czasu? Nie lepiej było pominąć etap z modlitwą i przejść od razu do „woli boskiej”? Nic a nic z tego nie rozumiem.
s. 301
Subiektywna ocena: 8/10
Tytuł: Napalm i żelki
Tytuł oryginału: Napalm & Silly Putty
Autor: George Carlin
Tłumaczenie: Jacek Konieczny
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2014 (oryginał: 2001)
ISBN: 9788379880683
Liczba stron: 261