Nie wróżę tym protestom sukcesu…

Nie wróżę tym protestom sukcesu…

październik 2020 protesty Trybunał Konstytucyjny prawo aborcyjne

Miał być dzisiaj jak zwykle tekst o książce, jednak w obecnych okolicznościach potrzebuję wylać tutaj swoje niewesołe myśli dotyczące aktualnej rozróby w Polsce, którą wywołało antyaborcyjne orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, ogłoszone w najbardziej niesprzyjających warunkach, jakie można sobie wyobrazić. Ale będzie też o książkach!

Aspekt aborcji i tego niefortunnego zapisu w ustawie, to tylko jedna z wielu płaszczyzn tego konfliktu. Bardzo ważne jest ustanowienie kompromisu w tej kwestii, ale mam wrażenie, że chodzi także o coś większego: o szacunek do obywateli, wszystkich, nie tylko kobiet. O to, że aktualny rząd robi krzywdę Polsce, opierając swoje działania na gierkach i giereczkach wewnętrznych, a robi to z chęci utrzymania się przy władzy. Za wszelką cenę i po trupach. Nic innego się nie liczy. Rządzący myślą, że mogą sobie z ludźmi robić co chcą, że mogą pluć nam w twarz i mówić, że to deszcz, a społeczeństwo to łyknie. Jak się okazuje, jednak są pewne granice tej bezkarności i zostały one właśnie przekroczone. Społeczeństwo mówi dość. Niestety, smutne jest to, że i tak nic z tych protestów pewnie nie wyniknie, bo spójrzmy jaka jest realna sytuacja.

Kaczyński oszalał. Tudzież wersja łagodniejsza podawana w mediach, że stracił swój instynkt społeczny… Człowiek, zwany suwerenem Polski, w wygłoszonym orędziu (link) nawołuje do wojny domowej (!). Z dzielenia Polaków na gorszy i lepszy sort jest znany od dawna, ale teraz naprawdę oszalał. Poleje się krew. 

PiS jaki jest, każdy już widzi. Mam cichą nadzieję, że także ci, którzy na nich głosowali też widzą już to, że to nie są ludzie godni do powierzania im rządów… (Zresztą, wszyscy politycy na polskiej scenie są siebie warci…). Niestety do wyborów zostały trzy lata. Załóżmy się przemęczymy, ale co po wyborach, skoro nie ma w Polsce żadnej sensownej partii, na którą można głosować? Opozycja daje dupy równo. W trzy lata nie ma szans, żeby ktoś nowy, sensowny się wyłonił. Niezależnie, czy PiS spadnie z rowerka, czy nie. Będą więc rządzić nami kolejni słabeusze…

A co się dzieje teraz? Owszem społeczeństwo wyszło na ulice i to pomimo pandemii. Są wkurwieni i ja się nie dziwię. Ja też jestem. Bo nie było żadnych konsultacji społecznych. Zresztą w ogóle to zjawisko rzadkie w Polsce… Takie odgórne zarządzenia na temat kluczowych dla życia spraw są przesiąknięte tonem pogardy wobec zwykłych zjadaczy chleba, takich jak ja. Nie zgadzam się na takie traktowanie.

Co gorsza, to lekceważenie społeczeństwa przełoży się teraz liczbowo na rozszerzenie się pandemii, bo rząd wywołał swoimi działaniami masowe protesty. (Może to i teoria spiskowa, ale jakoś mi się nie chce wierzyć, że czas, jaki wybrał TK na swoje ogłoszenie, był przypadkowy.) Liczyli być może, że ludzie się boją i przepchną to po cichaczu, a później się przyklepie. Nie udało się i mamy wojnę, muszą być więc ofiary. 

Natomiast bardzo jest mi przykro, ale to będą ofiary, które nie zmienią wiele, bo niestety, ale nie wróżę tym protestom sukcesów (obym się myliła!). Ogólnopolski Strajk Kobiet, który przoduje w inicjowaniu kolejnych wydarzeń i wydaje się być okrzyknięty jako nieoficjalny lider i tuba głosu społecznego, jest niestety organizacją radykalną. Zbyt radykalną jak na poglądy Polaków oraz wydaje mi się też, że nie zdającą sobie sprawy z mechanizmów rządzących polityką, czy nawet samymi negocjacjami, szczególnie w trudnych warunkach sporu o tożsamość i wartości absolutne (PS. polecam tu świetną książkę o tym temacie: D. Shapiro, Negocjuj nienegocjowalne. Jak rozwiązywać konflikty podszyte emocjami?). 

Bardzo jestem sceptyczna jeśli chodzi o ugranie wszystkich ich postulatów. To zwyczajnie niemożliwe, bo idą w nich totalnie za szeroko oraz rzucają ogólnikami. Nie ma tu konkretów i propozycji rozwiązań, tylko życzeniowość. Za ładnymi ulotkami i dobrymi hasłami nie idzie głębsza treść, albo ja się na ich stronie do niej nie dokopałam. To nie jest podejście, które wróży sukces w tak skomplikowanym projekcie, jak naprawa wielu największych błędów popełnionych przez polityków od 1989 roku. Ale mimo wszystko doceniam ich próbę i upór, bo faktycznie nie ma nikogo innego, kto z iskry roznieciłby ogień. 

Swoją drogą, czy w Polsce nie ma żadnych innych organizacji walczących o podobne tematy, tylko mniej kontrowersyjnych? (A przy okazji tematu zarządzania społeczeństwem polecam książkę Le Bona, Psychologia tłumu, tam można znaleźć bardzo dużo informacji o tym, co to jest właściwie tłum i dlaczego społeczeństwo podpada pod tę kategorię oraz jak wykorzystać moc tłumu do celów politycznych). 

Tylko żal zostaje…

Na myśl o tym wszystkim, czuję prawie fizyczny ból z żalu, że możemy tak wiele, a jednocześnie nie możemy nic. Żaden realny scenariusz, który wymyśliłam, nie był zbyt optymistyczny. Oczywiście przychodziły mi do głowy fanaberie w stylu: ktoś pójdzie po rozum do głowy, wyłamie się z reżimu Kaczyńskiego i zrobi coś swojego, politykę, na miarę prawdziwych mężów stanu… Ale tu z kolei nasuwa się myśl, że byli już tacy, którzy próbowali podejść do tematu i nic absolutnie z tego nie wyszło. A ty całuj mnieee, to taka piękna graaa…

Jestem więc bezsilna wobec sytuacji w naszym kraju. Nie mogę zrobić nic sensownego, oprócz pójścia na protesty i zwiększenia tym samym szansy na zarażenie się COVIDem, a później zarażenia innych i dołożenia cegiełki do kryzysu opieki zdrowotnej… Z tej bezsilności rodzi się rozpacz. Ale jako człowiek czynu nie chcę wylewać żali, chciałabym to przekuć w coś pożytecznego. Zastanawiałam się więc dzisiaj, jaki sposób obrać, żeby poradzić sobie z tymi wszystkimi emocjami. I wymyśliłam. Będę podsycać ogień pamięci. Rozpalę wielkie ognisko, a drewnem będzie ból, który mi dokucza, jak patrzę na to, w którym kierunku zmierzamy jako kraj.

To ognisko będzie płonąć, żeby za te trzy lata podczas wyborów iść i pamiętać o tym, co się w Polsce wydarzyło w październiku 2020 roku. Za trzy lata pokażę nogami, co o tych wydarzeniach myślę. Pójdę i wybiorę kogoś, kto mi udowodni, że chce dla Polski dobrze. Albo przynajmniej, że nie chce źle. A jak nie za 3 lata, to w jeszcze kolejnych wyborach.

Trzeba to pamiętać.

4 komentarze

  1. ms.blond pisze:

    Obawiam sie, że możesz mieć rację. Że pokrzyczymy, połazimy i tyle. Tak jak niepełnosprawni w sejmie.
    Chciałoby się krzyknać „Damy radę”, ale oni nie oddadzą władzy po dobroci. O nie.

  2. ms.blond pisze:

    Obawiam sie, że możesz mieć rację. Że pokrzyczymy, połazimy i tyle. Tak jak niepełnosprawni w sejmie.
    Chciałoby się krzyknać „Damy radę”, ale oni nie oddadzą władzy po dobroci. O nie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *