365 dni | B. Lipińska

365 dni | B. Lipińska

365-dni

Znacie ten niezbyt smaczny żart o tym, dlaczego kobiety oglądają filmy porno do końca? Bo mają nadzieję, że na końcu jest ślub. Książka pt. 365 dni bardzo się w ten schemat wpasowuje. I od razu uprzedzam, będzie trochę spoilerów, ale wydaje mi się, że nie ma to wielkiego znaczenia, bo umówmy się, takich książek nie czyta się dla oryginalnej fabuły.

Podejrzewałam, że 365 dni Blanki Lipińskiej nie będzie niczym szczególnym i właściwie to nie bardzo miałam ochotę na tę książkę. I pewnie recenzja PigOuta by mi wystarczyła (w niej zresztą powyższy żart o oglądaniu porno do końca również się pojawia – pasuje doskonale, zainspirowałam się), ale koleżanka powiedziała, że czytała, i że dobra zabawa, i ma, i że pożyczy, bo chce poznać moją opinię. Nie dałam się długo namawiać. Czytałam zarówno Zmierzch, jak i wszystkie części Greya, wiedziałam więc, że tego typu lektury są tak odmóżdżające, jak wciągające. A ja czasem nawet lubię dać się ponieść historii.

Nie pomyliłam się za wiele. Książka faktycznie wciąga, ale nie sądziłam, że odmóżdża aż tak. Lipińska głównie opisuje oczywistości. Do tego robi to stylem tak przaśnym, że momentami zdania zgrzytały, jak piasek między zębami. Fabuła jest przewidywalna, a bohaterowie płascy i płytcy, jak kałuże po niewielkim deszczu. W pewnym momencie czyta się już to tylko dla beki i po to, żeby z niedowierzaniem obserwować, co jeszcze autorka wymyśli.

Laura Biel

Główna bohaterka książki to Laura, dziewczyna z kompleksem małego miasteczka, ale z ambicjami pokazania wszystkim. Nie do końca jednak wie, co jeszcze oprócz zgrabnego ciała chciałaby im pokazać. Niby nie leci na hajs, ale jednak leci, niby inteligentna, ale jednak trochę pustak. Ego zaś ma olbrzymie, a przekonanie o własnej zajebistości jeszcze większe.

Jej książkowy partner jest niewiele lepszy. Don Massimo, trzydziestodwuletni szef włoskiej mafii. Ideał każdej kobiety: bogaty, ale nie materialista, twardy i bezwzględny, ale czuły, delikatny i wrażliwy. Trochę brutalny i potrafi z zimną krwią zabić człowieka, ale oj tam. Za to zakochany po uszy, gotowy zrobić dla swojej wybranki wszystko. No i oczywiście przystojny, ciało jak wyrzeźbione, a kutas staje na każde zawołanie. Obydwoje emocjonalni, kapryśni, nieprzewidywalni (w swojej przewidywalności) i lubiący rządzić. Mieszanka wybuchowa. Gładko przechodzą od jednej dramy do drugiej.

Jak się poznają? Don Massimo ją sobie po prostu wyśnił, a gdy zobaczył ją na lotnisku swojej wyspy wiedział, że musi być jego. Porywa więc Laurę, bo od czegoś trzeba znajomość zacząć, po czym przedstawia jej ofertę nie do odrzucenia – 365 dni spędzone z nim, jako jego kochanka i towarzyszka. Laura w sumie by się nie zgodziła (chociaż nie jest pewna, bo jednak ten Włoch ciało ma boskie), ale Massimo grozi, że zabije jej rodzinę, więc dziewczyna nie ma wyjścia. A później dostaje kartę kredytową bez limitu, wchodzi syndrom sztokholmski i dalej idzie jak w tym żarcie z oglądaniem porno do końca, tylko akurat tym razem nie jest to żart.

Patopornol

365 dni jest pełne przemocy. W pewnym sensie rozumiem, że papier zniesie wszystko i że brutalne fantazje seksualne, które nie wychodzą poza opisy w książce, są po prostu tylko fantazjami, podobnie zresztą jak morderstwa. Szczegółowo opisane sceny gwałtu na stewardessie albo seksu oralnego na granicy przemocy (choć za obopólną zgodą?), to dla autorki normalka. I jak napisałam, rozumiem, że to fantazje i wszystko byłoby spoko, gdyby nie okropny styl i sztuczność. E. L. James zarzucano brak redakcji i niestety mam wrażenie, że tu także jej zabrakło. Przykładem niech będzie zakrzywienie czasoprzestrzeni. Wydarzenia niby dzieją się na przestrzeni kilku miesięcy, ale w treści nie czuć upływu czasu. Odniosłam wrażenie jakby cała historia trwała maksymalnie dwa tygodnie. Dodatkowo denerwowało mnie to, że czasem większe przeskoki czasowe działy się ze zdania na zdanie. 

Dialogi są  o k r o p n e, fabuła przewidywalna, a styl siermiężny, infantylny i grafomański. No ale w sumie byłam na to przygotowana, dla pięknych zdań czytam inne książki. Sądziłam jednak, że historia będzie nieco bardziej dopracowana, niestety 365 dni jest potwornie wtórne. Momentami nawet wyłapywałam dokładne zapożyczenia ze Zmierzchu i Greya, np. przygryzanie wargi, rozpadanie się na tysiąc kawałków, czy ten moment kiedy główna bohaterka mówi, że ona umie tylko się pieprzyć… Pierwowzory, na których opierała się Lipińska, są znacznie lepsze. Dlatego, jeśli nie czytaliście do tej pory niczego w tym stylu, a chcecie, to już naprawdę lepiej sięgnąć po Pięćdziesiąt twarzy Greya. Lipińska tylko w ostateczności. W planach jest jeszcze trzeci tom, ale jak nie przeczytam, to wielkiego dramatu nie będzie. Właściwie nawet małego. Żadnego.


Zobacz także tekst o tomie trzecim: Kolejne 365 dni


Subiektywna ocena: 4/10
Tytuł: 365 dni, t. 1
Autor: Blanka Lipińska
Wydawnictwo: Edipresse
Data wydania: 2018
ISBN: 9788381176477
Liczba stron: 472

 

10 komentarzy

  1. Aleksandra pisze:

    Wyrazy uznania za wytrwanie wymagającej lektury. Kiedyś próbowałam przeprawy z Greyem, ale starczyło mi sił tylko na pierwszy tom… Niby rozumiem urok tych książek, ale jednak nie rozumiem. W sumie to lepiej sobie obejrzeć dobry film porno, zdecydowanie lepsza fabuła.
    Pozdrawiam 😉

    • PrzeCzytana pisze:

      A dzięki 😀 Potraktowałam tę książkę jak wyzwanie i jakoś poszło. Co więcej przeczytałam (przesłuchałam bardziej, bo audiobook) nawet trzeci tom (drugi pominęłam…) ale tu już wiedziałam co mnie czeka i odpowiednio się nastawiłam 😀 Ale masz rację, wszędzie się chyba da znaleźć lepszą fabułę oraz formę 😉

  2. Aleksandra pisze:

    Wyrazy uznania za wytrwanie wymagającej lektury. Kiedyś próbowałam przeprawy z Greyem, ale starczyło mi sił tylko na pierwszy tom… Niby rozumiem urok tych książek, ale jednak nie rozumiem. W sumie to lepiej sobie obejrzeć dobry film porno, zdecydowanie lepsza fabuła.
    Pozdrawiam 😉

  3. Pawel.M. pisze:

    >Pierwowzory, na których opierała się Lipińska, są znacznie lepsze<.

    Niemożliwe, nie może istnieć książka, od której lepszy byłby "Zmierzch".

  4. Pawel.M. pisze:

    >Pierwowzory, na których opierała się Lipińska, są znacznie lepsze<.

    Niemożliwe, nie może istnieć książka, od której lepszy byłby "Zmierzch".

  5. […] to jest trzeci tom erotycznej trylogii o miłości do gangstera. Recenzja pierwszego jest tu (link), a drugiego nie czytałam. Sądzę jednak, że niewiele straciłam, bo wystarczył pierwszy […]

  6. […] to jest trzeci tom erotycznej trylogii o miłości do gangstera. Recenzja pierwszego jest tu (link), a drugiego nie czytałam. Sądzę jednak, że niewiele straciłam, bo wystarczył pierwszy […]

  7. […] to jest trzeci tom erotycznej trylogii o miłości do gangstera. Recenzja pierwszego jest tu (link), a drugiego nie czytałam. Sądzę jednak, że niewiele straciłam, bo wystarczył pierwszy […]

Możliwość komentowania została wyłączona.