Sen Zimowy | G. Taraghi

Sen Zimowy | G. Taraghi

Sen-zimowy

Dopiero w połowie książki zdałam sobie sprawę, że czas na jej czytanie jest nieodpowiedni. Sen Zimowy wymaga empatii i skupienia, a ja przez przeprowadzkę, święta i wszystkie inne około grudniowe społeczno-rodzinne obowiązki czułam się wyczerpana. Chwilowo więc musiałam wyłączyć je z powszechnego użycia. Zabrakło ich także dla tej książki.

Sen zimowy to historia paczki przyjaciół, której przyjaźń zawiązała się we wczesnej młodości i trwała przez długie lata, aż do ich starości i śmierci. Zbudowana jest ona z okruchów wspomnień każdego z nich, które są szkieletem dla całej opowieści. Tego, co się wydarzyło w tak zwanym nieopisanym tu międzyczasie oraz większości szczegółów, trzeba się silnie domyślać. Warto wiedzieć, że w chwili spisywania opowieści bohaterowie są już starzy, mają ponad siedemdziesiąt lat.

Iran 60.

Pomimo wieku ich wnioski i spostrzeżenia są często niedojrzałe, naiwne, a zachowania zaskakujące i niezrozumiałe, do przesady ostrożne, czasem okrutne, ale głównie odbierałam je właśnie jako dziecinne. Jest to o tyle ważne, że jak napisane jest w blurbie, to obraz społeczeństwa Irańskiego lat 60. Nie wiem, nie znam się, ale jeśli serio tak to wyglądało, to wydaje się to hmm… dziwne? Naprawdę CAŁE społeczeństwo Irańskie z tych lat takie było? A może tylko jakaś tego cześć, a jeśli tak, to jaka? Nie ma odpowiedzi na te pytania, dlatego książka wydaje mi się wybrakowana, bo albo brakuje jej szerszego kontekstu, albo nie powinna aspirować do miana literatury z przesłaniem, albo też autorka nie umiała oddać własnej wizji. 

Niezależnie jednak, całe pół książki (jakieś 80 stron) zajęło mi znielubienie Snu Zimowego, a później zrozumienie, że problem nie do końca tkwi w książce, a we mnie i moim jej odbiorze. Odłożyłam więc ją na chwilę i po krótkiej przerwie ochoczo znów się zabrałam. Po czym stwierdziłam, że jednak nie mija mi to niemiłe wrażenie. Ja może i problem mam, ale tak samo ta książka.

Nierówno

Jest napisana nierówno, zbyt duże są retrospekcje, za daleko odbiegają od połączonych wydarzeń, zbyt wiele w niej niedopowiedzeń, trudno za tym miszmaszem nadążać. Wszystko jest “narysowane” grubą kreską, bez większych szczegółów, a jeśli już nawet je mamy, to są to króciutkie nieosadzone migawki, które gdzieś tam sobie się wydarzyły. Trzeba się ciągle domyślać wszystkiego, a ta historia nie jest na tyle interesująca, żeby było to przyjemne. 

Irytowało mnie to, że nie rozumiem tej książki. Podobne imiona bohaterów też mi nie pomagały. Im bardziej się na to irytowałam, tym bardziej jej nie lubiłam. Czułam się wrzucona w środek jakiejś opowieści, która jest dla mnie za trudna do ogarnięcia. Nie czułam bohaterów, nie wiedziałam dlaczego tak dziwnie ich autorka poustawiała. Nie wiedziałam dlaczego jeden tęskni za drugim aż tak bardzo, że tylko o tym myśli. Czy on był upośledzony społecznie? A im dalej nie rozumiałam tym bardziej mnie to wkurzało, bo wymagało wysiłku włożonego w łączenie tych skrawków. Przypominało to trochę łączenie puzzli nie od kompletu i wciskania ich na siłę w niepasujące otwory.

Sen-zimowy

Doczytałam ją jednak do końca, ale tylko dlatego, że jest krótka. W sumie 166 stron, w tym kilka, na których wydawca postanowił wydrukować dodatkową recenzję, w której możemy przeczytać, że to książka o bólu istnienia. Może i tak faktycznie jest, ale ja tego nie umiałam w niej zobaczyć. Nie podobała mi się ta podróż do Iranu lat 60, ale myślę że są tacy, którzy w tych niedomówieniach i rozrzuconych historiach znajdą jakiś urok.


Subiektywna ocena: 5/10
Tytuł: Sen Zimowy
Tytuł oryginału: ???
Autor: Goli Taraghi
Tłumaczenie: Dorota Słapa
Wydawnictwo: Książkowe Klimaty
Seria: Irańskie klimaty
Data wydania: 2017
ISBN: 9788365595485
Liczba stron: 166

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *