Śmierć w Amazonii | A. Domosławski

Śmierć w Amazonii | A. Domosławski

Śmierć w Amazonii

Podzwrotnikowy klimat lasów deszczowych Ameryki Południowej bije już od pierwszych zdań książki pt. Śmierć w Amazonii. Jest duszny, wilgotny i bardzo ciepły. Domosławski doskonale obrazuje piękną Amazonię, ale pisze o rzeczach niezwykle smutnych. Takich, nad którymi się nie zastanawiamy codziennie. Czasem w ogóle, bo na przykład nic o nich nie wiemy.

W książce tej, napisanej przez dość słynnego biografistę Kapuścińskiego, czyli Artura Domosławskiego, znajdują się trzy reportaże na temat rabunkowej gospodarki ekologicznej zagranicznych koncernów, które pozyskują surowce z obszarów Amazonii. Wynika z nich bardzo smutny wniosek – wielkie firmy są ponad prawem, przyroda i ludzie wobec biznesu są niczym.

Drewno

Brazylia jawi się większości ludzi jako bardzo odległy kraj. Właściwie to zbyt daleki, żeby znalazło się dla niej trochę więcej miejsca w świadomości. Może od czasu do czasu pomyślimy o sambie albo festiwalu w Rio de Janeiro. Ale nie kojarzy nam się z rabunkową wycinką lasów deszczowych, nazywanych płucami Ziemi. A to jest zło pokroju Lex-Szyszko, tylko setki razy groźniejsze. Dlaczego? Domosławski pisze o tym w tytułowym reportażu Śmierć w Amazonii. Za około 10 lat (teraz mamy 2019) zostanie przekroczona granica wycinki, która skaże Amazonię na śmierć. Miejsce teraz porośnięte lasami, powoli zacznie stawać się sawanną.

Złoto

Gorączka złota do tej pory jest znanym toposem wykorzystywanym często w filmach i książkach. Złoto to przez długi czas był najdroższy metal. Teraz się to trochę zmieniło, ale żółty metal nadal jest gospodarczo ważny i postrzegany jako mitologiczny wręcz środek do zdobycia bogactwa.

Śmierć w Amazonii

Część osób pewnie wie, że w przemysłowym wydobywaniu złota konieczne jest zużycie ogromnych ilości wody (skala ⅓, gdzie 3 to ilość koniecznej wody). Przez to mieszkańcy rejonów Peru bogatych w ten metal, zmagają się z jej brakiem. Koncerny osuszają laguny z wodą pitną, rzeki i inne źródła, wykorzystując je do wydobycia. Nieodwracalnie niszczą w ten sposób puszczę Amazońską oraz zmieniają życie autochtonów w koszmar, bez dostępu do podstawowego źródła życia.

Ropa

Niedawno (maj 2019) było głośno o dobrym serialu pt. Czarnobyl. Jest tam pokazana skala zniszczeń i skażenia przyrody spowodowanej wybuchem elektrowni jądrowej na Ukrainie. Ci, którzy po tej awarii nie zmarli od razu, często zmagali się z różnymi śmiertelnymi chorobami. Fani serialu zachwycają się realizmem i powiedzeniem wprost, co się tam wydarzyło.

Nawiązuję do tego, ponieważ Domosławski pisze o podobnym skażeniu, przynajmniej w pewnym sensie. Było spowodowane rabunkowym wydobywaniem ropy w Ekwadorze w latach 70 – 90. Nie doszło do niego podczas jednej awarii – postępowało ono w miarę wydobycia.

Ropopochodne substancje były wylewane wprost do rzek, jezior i ziemi. Ludzie pili wodę “z tęczą”, kąpali się w niej, a do tego pracownicy koncernu Texaco/Chevron twierdzili, że ropa jest prozdrowotna, więc się ropą nacierali.

A później zaczęli umierać. Na raka, na zatrucia, na inne choroby. Zmagali się z problemami skórnymi, pozdychały im zwierzęta. Koncern przegrał batalię sądową o ogromne odszkodowanie, ale niestety jest bezkarny i nadal go nie zapłacił. Jeden z pierwszych wyników w Google na frazę “equador toxic dumping case” to “Toxic Waste Dumped on Poorest Ecuadoreans for 26 Years but Chevron Has yet to Pay” i co gorsza wygrywa: Chevron wins Ecuador rainforest 'oil dumping’ case. Ten drugi artykuł jest sprzed około pół roku.

Okrutny świat

Świat wielkiego biznesu i wielkich pieniędzy jest bezduszny i w imię większego zysku zdolny do największych okrucieństw. Ciężko przejść obok tego obojętnie. Z drugiej jednak strony, co jednostki takie jak my możemy z tym zrobić? Właściwie nic. Można jedynie starać się swoje życie prowadzić w imię zasad zero-waste. To musi wystarczyć, inaczej można oszaleć.

Czasami zastanawiam się, czy nieświadomość nie byłaby lepsza. O ile łatwiejsze byłoby życie bez wiedzy o tym, że wielkie koncerny niszczyły i pewnie nadal niszczą przyrodę i ludzi w bezkarny sposób, wmawiając nam, że wszystko jest ok.

My sami też nie jesteśmy bez winy, chcemy ciągle taniej i więcej, nie zaprzątając sobie głowy myślą, że przecież nie ma nic za darmo. A koncerny ze zwiększania zysków nie zrezygnują. Owszem, ceny obniżą, ale kosztem obniżania jakości lub wyzysku w innych elementach łańcucha produkcji lub dostawy, np. ograniczając płace czy zatrudnienie. To jest tak skomplikowany temat, że trudno byłoby nie wpaść w znaczne uproszczenia, na tym więc moje rozważania zakończę. Szczególnie, że i tak są jałowe i nic nie zmienią.

Na jednej z ostatnich stron książki Domosławski napisał, że “opowieści nie żyją, póki ktoś ich nie opowie”. Te trzy straszne historie muszą więc żyć. Do ich powstania przyczyniło się wielu ludzi. Wielu także zginęło za swoje przekonania z rąk wynajętych pistoleros zabijających aktywistów, którzy odważyli się mówić głośno o wyzysku i niesprawiedliwości. To nie są wygodne tematy, nie chcemy o tym myśleć, ale może od czasu do czasu warto.


Subiektywna ocena: 9/10
Tytuł: Śmierć w Amazonii. Nowe eldorado i jego ofiary
Autorzy: Artur Domosławski
Data wydania: 2013
Wydawnictwo: Wielka Litera
Seria: Strefa reportażu
ISBN: 9788364142130
Liczba stron: 328