Balet który niszczy | M. Sławecka

Balet który niszczy | M. Sławecka

Balet który niszczy

Żadne, absolutnie żadne słowa nie oddadzą dramatu dzieci, które były i są okrutnie traktowane w szkołach baletowych. Nic tego nie usprawiedliwi. To jest patologia i powinna być jak najszybciej zmieniona. Dobrze, że się o tym mówi. Dobrze, że powstała ta książka. Ale tytuł, czyli Balet, który niszczy, może wprowadzać nieco zamieszania.

Nie pamiętam, czy jako dziecko chciałam być baletnicą. Pewnie tak, ale w Białymstoku, z którego pochodzę, niestety nie było takich zajęć. Balet oczarował mnie właściwie jak byłam już dorosła. Przypadkiem trafiłam na ogłoszenie o takich kursach od podstaw dla dorosłych. I oto znalazłam się na sali pomiędzy innymi podobnymi do mnie świrami, co to im się wymarzyło, żeby się nauczyć baletu na starość.

Balet i środowisko baletowe

Od moich pierwszych zajęć minęły już ponad dwa lata i mogę szczerze powiedzieć, że uwielbiam ten taniec, choć jest cholernie trudny. Każde zajęcia są nieustanną walką ze sobą i swoim ciałem, które nie jest rozciągnięte i nadal, przez dwa lata regularnych ćwiczeń, nie udało mi się wyrobić dobrej koordynacji i izolacji. Ale walczę i walczyć będę, bo udany piruet to powód do OGROMNEJ satysfakcji.

Środowisko baletowe jest niewielkie i faktycznie każdy w szkole zna się przynajmniej z widzenia. Tak jest w pewnym sensie także w przypadku zajęć dla dorosłych choć trochę inaczej, bo odbywają się późnym wieczorem. Uczennice tej szkoły spotykam więc właściwie tylko w szatniach, kiedy one kończą, a my zaczynamy.

Nie widziałam nigdy płaczu, ani żadnych dramatów na ich twarzach, ale widziałam na drzwiach szkoły na Moliera klepsydrę Mai, która popełniła samobójstwo. I tak, byłam świadkiem sytuacji czy zachowań, które były mocno kontrowersyjne. Tylko jestem już dorosłą ukształtowaną kobietą i jestem tam z konkretnego powodu, choć wiem, że nie uda mi się osiągnąć nawet ułamka możliwości młodszych uczennic. Żadne komentarze czy sytuacje nie wpłyną na to, kim jestem. Co więcej uważam, że niektóre metody być może niektórzy określiliby jako brutalne, ale są niesamowicie skuteczne. Dorośli potrzebują czasem dosadniejszej formy, żeby zmusić zmęczone po pracy ciało do działania. Poza tym wydaje mi się, że akurat grupy dla dorosłych mają świetnych pedagogów. Jednak w przypadku dzieci, których charaktery się dopiero kształtują, sprawa się trochę komplikuje.

Przerażające historie mobbingu

Generalnie historie z tej książki zmroziły mi krew, ale nie będę tu przytaczać przykładów, które zebrała Sławecka. Myślę, że należy poznać je niejako prosto z ust osób, które to przeżyły i o tym opowiedziały. Zrobić to w hołdzie wszystkim tym, którzy popełnili z powodu mobbingu nauczycieli (niezależnie od rodzaju szkoły) samobójstwo, a jest w tej książce kilka takich historii.

Na zdjęciu w tle budynek Szkoły Baletowej im. Turczynowicza w Warszawie przy ulicy Moliera

Na temat tych historii napiszę tylko, że zdecydowanie zgadzam się, że nie powinno być „motywowania dzieci strachem”, terroryzowania, nazywania “grubymi świniami” i namawiania do głodzenia się. W uczeniu dzieci nie powinno być szarpania, klepania, wbijania paznokci w mięśnie, czy okazywania ostentacyjnego niezadowolenia, bo pięta nie jest wystarczająco do tyłu, albo czwarta pozycja za szeroko. Dlatego bardzo dobrze, że ta książka powstała. Powinno być o tym głośno i powinno się to zmienić.

Co jest w książce?

Balet który niszczy, to zbiór wywiadów z różnymi ludźmi związanymi ze środowiskiem baletowym. Są tam wypowiedzi uczennic i uczniów szkół baletowych, ale są i rodziców oraz innych, niejako postronnych osób, które tylko pośrednio (choć to wcale nie umniejsza ich bólu) odczuły toksyczną atmosferę takich placówek. Obraz, który się z tych rozmów wyłania jest bardzo klarowny, ale zarazem jednostronny.

Bardzo mi brakowało opinii osoby z dystansem, spoza środowiska, albo jakiegoś psychologa sportu, który by fachowo wyjaśnił, dlaczego takie sytuacje w ogóle mają miejsce. Wprawdzie jest jeden wywiad z psychologiem, ale jest on ojcem uczennicy szkoły baletowej, a więc nadal osobą w jakimś sensie powiązaną ze środowiskiem i mającą emocjonalny stosunek do sytuacji.

Albo chociaż mogła by być też w tej książce jakaś opinia osoby z drugiej strony frontu, której te metody nie dotknęły jakoś specjalnie. Taką wypowiedź można znaleźć np. tu – link. Jest to komentarz tancerki baletowej, która sugeruje, że szkoła baletowa zwyczajnie nie jest dla każdego.

Albo gdyby tak pójść jeszcze dalej i skonfrontować nauczycieli, którzy może chcieliby anonimowo skomentować to, co się dzieje. Nie ma niestety informacji, czy w ogóle były podejmowane próby rozszerzenia tematu poza osobiste historie. Więc właściwie książka sprowadza się tylko do papierowego pomnika i uwiecznienia historii osób, które zostały skrzywdzone. To i tak dużo.

Czy balet niszczy?

Generalnie treść książki szokuje, co jest plusem, ale i minusem, ponieważ niestety ciąży tylko w jedną stronę. Autorka postawiła tezę – balet niszczy – i właściwie od razu przechodzi do jej udowadniania. Temat jest nośny i widać przejęcie Sławeckiej, autorce więc czasami zdarza się zastosować pytania z tezą, które nakierowują bohaterów na “właściwy temat”.

Kilka razy zdarzają się też pozytywne opinie uczniów, niestety tych wątków Sławecka już nie ciągnie. Bardzo szkoda, bo w efekcie, z tej książki wyłania się obraz baletu, jako czegoś, co jest złe, wykańczające, wręcz niszczące. A balet jest wspaniały i piękny, choć wymagający. Kształtuje zarówno duszę jak i ciało. To metody nauczania są złe, ale nie jest to wystarczająco podkreślone w tej książce. Efekt, to wylanie dziecka z kąpielą.

Czuć też, że Sławecka pasjonatką baletu nie jest. To niestety wywołuje niedosyt tematu. Chciałabym zobaczyć tę sytuację bardziej całościowo, zagłębić się nieco bardziej w historię i tradycję tańca klasycznego, z chęcią dowiedziałabym się też dokładniej, jak się uczy baletu na zachodzie. Osoby, które opowiedziały swoje traumy w tej książce wykazały się wielką odwagą, szkoda więc, że nie zostało to maksymalnie wykorzystane.

Chciałabym też mieć jakiś punkt odniesienia, szerszą perspektywę i np. poznać statystyki samobójstw nastolatków, albo przynajmniej dowiedzieć się, że z jakiegoś powodu w tym przypadku nie można ich brać pod uwagę. Fajnie byłoby się także dowiedzieć, jak wygląda sytuacja szkołach baletowych w odniesieniu do innych szkół, w innych krajach, albo w ogóle innych szkół sportowych – przecież patologiczni nauczyciele zdarzają się wszędzie. Balet nie ma ich na wyłączność.

Hołd wszystkim skrzywdzonym

Po przeczytaniu tej książki buzuje we mnie wiele emocji, jestem w szoku i tłoczą mi się myśli w głowie. Szanuje niesamowicie każdą z osób, które przeszły przez to piekło. Trzeba naprawdę kochać taniec, żeby to znosić.

Cieszę się, że taka książka powstała i patologiczne sytuacje wychodzą na światło dzienne. Trzeba się im przeciwstawiać i obalać zmowę milczenia. Chwała autorce, że potrafiła wzbudzić zaufanie i sprawić, że ci wszyscy ludzie otworzyli się przed nią i podzielili swoimi traumami. To ważna książka i hołd oddany wszystkim skrzywdzonym przez nauczycieli.


Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Pascal. <3


Subiektywna ocena: 7/10
Tytuł: Balet, który niszczy
Autor: Monika Sławecka
Data wydania: kwiecień 2019
Wydawnictwo: Pascal
ISBN: 978-83-8103-454-8
Liczba stron: 256

 

2 komentarze

  1. […] Balet, który niszczy to najchętniej czytana recenzja w roku 2019. Tego się akurat nie spodziewałam. To ciekawa książka i na swój sposób potrzebna, ale nie zaliczyłabym jej do „must read”. […]

  2. […] Balet, który niszczy to najchętniej czytana recenzja w roku 2019. Tego się akurat nie spodziewałam. To ciekawa książka i na swój sposób potrzebna, ale nie zaliczyłabym jej do “must read”. […]

Możliwość komentowania została wyłączona.