Mężczyźni objaśniają mi świat | R. Solnit

Mężczyźni objaśniają mi świat | R. Solnit

Mężczyźni objaśniają mi świat

Mensplaining, przetłumaczony na polski jako panjaśnianie, to dość nowe określenie na stare i dość częste zjawisko, w którym mężczyźni czują się w obowiązku wyjaśniać kobietom, jak działa świat. Niezależnie od tego, czy one tego chcą i potrzebują, czy nie.

Książka Mężczyźni objaśniają mi świat wyjaśnia dokładnie na czym to polega, jak wygląda i skąd się bierze. Rebecca Solnit napisała ją zainspirowana dość żenującym, ale i zabawnym doświadczeniem – jeden z jej rozmówców chciał zabłysnąć wiedzą i zaczął jej opowiadać o jej własnej książce. Nie był przy tym świadomy, że to ona ją napisała, co więcej wcale jej nie przeczytał i trudno było mu uświadomić, że rozmawia z autorką.

Ta sytuacja była impulsem, który pchnął Solnit do napisania o tym eseju. Od niego wziął się tytuł tej książki, która oprócz niego zawiera również kilka innych tekstów, które dotyczą powiązanych zjawisk. Wszystkie związane są z kobietami.

Miejsce kobiet w świecie

Mansplaining to bardzo częste zjawisko. Ja się stykam z nim bardzo często. Czasem chce mi się na nie zareagować, częściej jednak nie. Mam poczucie, że dyskutowanie i tak nic nie da i szkoda strzępić język. Ale może się mylę?

Tak zdaje się twierdzić autorka, ktora zaczyna od opisania mansplainingu, ale w dalszej części książki przechodzi do aktualnej ogólnej sytuacji kobiet w świecie. Nie jest ona zbyt wesoła, choć stale się poprawia właśnie dlatego, że ludzie o to walczą, i to nie tylko kobiety.

Solnit pisze też o innych rzeczach trudnych i smutnych. Pisze o wychowaniu kobiet do nadmiernej skromności i posłuszeństwa, samoograniczeń i braku wiary w siebie tym spowodowanej. Opisuje sytuacje, w których kobietom odmawia się wiarygodności i wmawia histerię, szczególnie w przypadku sporów z mężczyznami.

W końcu opowiada o kulturze gwałtu i przytacza wiele statystyk oraz konkretnych przypadków przemocy i prób kontroli. Solnit zwraca uwagę na to, że mężczyźni czasami uważają, że mają prawo do kontrolowania kobiet, ponieważ jest to w pewien sposób ugruntowane kulturowo i wciąż jest na to przyzwolenie społeczne.

Nie zdawałam sobie sprawy, że faktycznie jest tak, jak Solnit pisze – wszystko co robię jest w pewien sposób naznaczone strachem przed przemocą i gwałtem. Ten strach jest już tak naturalny i tak wszedł w krew, że właściwie przestałam świadomie zwracać na niego uwagę. Po prostu nie robię pewnych rzeczy, lub robię je inaczej. A tak być nie powinno.

Feminizm

Solnit ciekawie też pisze o feminizmie. Szkoda, że to słowo stało się “wytarte” i ostatnio zaczęło się źle kojarzyć, bo jest to wartościowa idea, która przysporzyła wielu dobrych zmian.

Sugestia autorki, że feminizm przyczynił się do umożliwienia małżeństw tej samej płci jest interesująca. Jednak jeszcze bardziej interesujące jest stwierdzenie, że przeciwnicy nie boją się jako takich związków homoseksualnych, co w ogóle równości w małżeństwach, nawet tradycyjnych. Najchętniej zatrzymaliby status quo kobiet, jako istot niesamodzielnych, poddanych mężczyźnie.

Nie jestem pewna, czy w 100% się z tym zgadzam, niemniej jednak trochę prawdy w tym stwierdzeniu jest. Szczególnie przekonuje mnie przykład religii muzułmańskiej i jej wskazań do całkowitego zakrywania ciała kobiety. To sprawia, że kobieta “znika”. Staje się czarną, bezkształtną figurką.

Książkę tę czytałam akurat przebywając w ZEA, czyli kraju arabskim, gdzie dużo kobiet na ulicach miało na sobie czarne szaty. Zrozumiałam dlaczego tak się ubierają. Naprawdę rozumiem, że mogą się czuć zmęczone oblepiającym wzrokiem facetów, ale z drugiej strony burka nie rozwiązuje sprawy.

Faceci się gapią, bo rzadko widują samodzielne kobiety. Myślę, że zmiana tego irytującego gapienia się, to kwestia obycia i przyzwyczajenia do takiego zachowania płci pięknej. Zakrywanie się nie jest rozwiązaniem na dłuższą metę, jest poniekąd unikaniem problemu, choć oczywiście z punktu widzenia mężczyzn, jest to pożądane.

Kompleksowo

Solnit podchodzi do tematu równości, czy też nierówności kobiet w świecie i kulturze kompleksowo. Mansplaining jest tylko jednym z tematów i problemów z jakimi borykamy się jako cywilizacja. Niektórzy powiedzą, że to wydumki i że przesada, ale wcale bym się nie zdziwiła, gdyby takie opinie częściej padały z ust mężczyzn.

Nie chcę tu absolutnie z nikim walczyć i niczego udowadniać, bo nic tu udowadniać nie trzeba. Warto się jednak zastanowić, co mogłoby być (i będzie kiedyś), kiedy kobiety uwolnią zasoby, które teraz zużywają na unikanie groźnych sytuacji. Co wtedy będą mogły osiągnąć? I co równie ważne, jak się w tym odnajdą mężczyźni?

Solnit zadaje niezwykle ważne pytania o kierunek, w którym zmierzamy. Przy czym robi to łagodnym językiem, który czyta się doskonale. Dużo też jest tu pytań pozostawionych bez odpowiedzi, ich znalezieniem musi zająć się sam czytelnik.

Mężczyźni objaśniają mi świat, to książka ważna, właściwie must read. I to nie tylko dla kobiet, mężczyzn te tematy dotyczą tak samo, choć niedokładnie w ten sam sposób.

I ta okładka! <3


Subiektywna ocena: 9/10
Tytuł: Mężczyźni objaśniają mi świat
Autor: Rebecca Solnit
Tłumaczenie: Anna Dzierzgowska
Projekt graficzny: Przemek Dębowski
Wydawnictwo: Karakter
Data wydania: 2017
ISBN:  978-83-65271-60-0
Liczba stron: 190

 

3 komentarze

  1. Aleksandra pisze:

    Po raz pierwszy przeczytałam tę książkę ponad rok temu i od tamtej pory często do niej wracam. (Trzymam ją na półce w łatwo dostępnym miejscu;)) W wielu momentach czułam się jakby autorka opisywała fragmenty moich doświadczeń, zwłaszcza to słynne objaśnianie spraw przez mężczyzn. Nie potrafię się do niego przyzwyczaić i nierzadko reaguję ostrą dyskusją. W moim przypadku są to często sprawy dotyczące dyscyplin sportu, którymi się fascynuje jako kibicka. Facetom wciąż ciężko pojąć, że koncepcja spalonego to nie fizyka kwantowa i, jeśli kobieta interesuje się piłką nożną, to nie ma żadnego problemu ze zrozumieniem na czym spalony polega. Zresztą takich przykładów jest dużo w każdej dyscyplinie.
    Myślę, że tak książka jest ważna i daje pewne potwierdzenie dla przeczuć i intuicji, które ma wiele kobiet. Mężczyźni często mają większą pewność siebie w formułowaniu publicznych wypowiedzi, ale niekoniecznie wiedzę.
    Pozdrawiam 😉

    • PrzeCzytana pisze:

      Dzięki za taki długi komentarz! Faktycznie, książka jest ważna, ale co ciekawe otworzyła wśród moich znajomych dyskusję. Ci moi koledzy twierdzą, że faceci w stosunku do siebie mansplaining uprawiają cały czas… muszę to poobserwować, bo nigdy tego nie zauważyłam. Zresztą kobiety też stosują mansplaining, żeby nie było, mam kilka takich przypadków… 😀 Prawdopodobnie receptą na to jest więcej luzu zarówno po jednej jak i po drugiej stronie, tym niemniej, doskonale że taka książka się pojawiła. Jeśli czegoś nie nazwiemy i nie zidentyfikujemy, nie będziemy w stanie z tym sobie poradzić. Ja jestem okropnym cholerykiem i ZAWSZE się mocno denerwuję, jak ktoś mi próbuje wyjaśniać oczywistości. Jak nie mam cierpliwości, to dopada mnie biała gorączka, ale jak mam dobry dzień, to sobie żartuję z „objaśniacza” 😉 Na moich znajomych skutkuje ironiczne powiedzenie „Thank you captain obvious” – może i na Twoich podziała? No bo sama sobie myślę, że denerwowanie się to ogólnie nic dobrego. Życzę i Tobie i sobie spokoju 😉

      • Aleksandra pisze:

        Ironia i poczucie humoru często są dobrą bronią na takie „okazy pouczające”, ale wiadomo czasem gorąca krew ponosi człowieka 😉 Szczerze mówiąc zaintrygowało mnie to objaśnianie wśród facetów, jak będę miała okazję to też poobserwuję nieco panów z mojego towarzystwa.
        I tak dodam jeszcze, że najbardziej wkurzające w mansplainingu jest postawa facetów, „z góry”, pobłażliwa, w stylu „co ty możesz o tym wiedzieć dziewczyno”…. Ale trzeba sobie z nimi jakoś radzić. 😉
        Pozdrawiam ciepło 🙂

Możliwość komentowania została wyłączona.