Insekt | A. Lorenc

Insekt | A. Lorenc

Insekt

Na początku poprzedniego roku postanowiłam, że stworzę bloga, w którym będę się starała pisać recenzje książek. Oczywiście na tyle, na ile umiem, bo celem jest zupełnie prywatna próba usprawnienia lepszego formułowania myśli i szlifowania stylu. Obiecałam sobie wtedy, że zrecenzuję wszystkie książki i komiksy, które przeczytam. Do tej pory mi się to udawało, natomiast przy komiksie pt. Insekt mam problem. Bo właściwie, to nie wiem co o nim sądzić.

Insekt jest to dość unikatowe dzieło, które wymyślił i narysował Arkadiusz Lorenc. Raczej nie ma go w księgarniach, bywa na aukcjach i w antykwariatach, ale o komiksie, i o autorze nie da się zbyt wiele wygooglać (ale też i nie starałam się jakoś bardzo mocno).

Cała historia i ogromne nadzieje…

Egzemplarz trafił do mnie zupełnie przypadkiem, przez osobę, której rekomendacje bardzo szanuję, wraz z niesamowitą historią dotyczącą jego uzyskania. I przyznam, że zadziałał pewnie efekt aureoli, bo pomyślałam sobie, że coś, co przechodzi z rąk do rąk w tak fajny sposób, nie może być kiepskie… Poprzeczka została postawiona bardzo wysoko. Niestety chyba zbyt wysoko ponieważ, trochę się zawiodłam. 😉

Czy jest tu jakaś fabuła?

Insekt zawiera na pierwszy rzut oka niepowiązane ze sobą przygody pewnej istoty. Istota ta przypomina martwe, zielone dziecko, w punkowej stylizacji. Nazywa się Insekt. Insekt ma przyjaciela, królika o imieniu Kombajn. Wszystkie przygody przeżywają razem.

Insekt

Na okładce i w większości opisów w internecie napisane jest, że to “52 strony barrrrdzo czarnego humoru”. Faktycznie jest to dość czarny humor, momentami nawet całkiem zręczny. Natomiast mam wrażenie, że pomysł nie został wystarczająco wykorzystany.

Komiks sprawia wrażenie zbieraniny wszystkiego, co kiedykolwiek o Insekcie narysował autor, bez odrzucania szkiców i historyjek „próbnych”. W efekcie nie ma tu prawie żadnej spójności.

Przydałby się porządny scenariusz, ujednolicenie rysunków i jakaś niezła historyjka, która by wyjaśniała skąd wzięła się postać. Pewnie się czepiam, ale podczas czytania trochę mnie rozpraszało to, że nie do końca rozumiem, co, po co, jak i dlaczego. 

nie wiem

Doczytałam komiks do końca bez większego trudu, choć może to też kwestia tego, że ma tylko 52 strony i składa się z krótkich historyjek. Taka forma nie daje czasu, żeby się znudzić. Gdyby tak jednak trochę uporządkować ten chaos, byłoby mniej rozterek w odbiorze, bo pomysł wydaje się niezły.

A może w ogóle za bardzo się czepiam i powinnam traktować Insekta, jako zeszycik z zabawnymi, ale bez większego przesłania „śmiechowymi” rysunkami? Może i tak, a ja niepotrzebnie doszukuję się głębi tam, gdzie jej nie ma, bo główny bohater Insekta jest jak Czesio z Władców Much.  

Trudno mi ocenić. Jeśli macie ochotę sami wyrobić sobie zdanie, to o ile Insekt Wam kiedyś wpadnie w ręce, przeczytanie go nie zajmie wam więcej niż 30 minut.


Może Cię także zainteresować: Komarów


Subiektywna ocena: 5/10
Tytuł polski: Insekt / Album Znakomiks 007
Autor: Arkadiusz Lorenc
Wydawnictwo: Studio Domino
Data wydania: 2007
ISBN: 978-83-915913-6-9
Liczba stron: 52