Atak rozpaczy | A. Hajzer

Atak rozpaczy | A. Hajzer

Atak rozpaczy. Recenzja

Atak Rozpaczy, czyli wydana ponownie w 2014 roku książka autorstwa Artura Hajzera, który niestety zginął w 2013 roku podczas zdobywania Gaszerbruma, jest wielce ciekawą pozycją na mojej półce.

Trafiłam na nią przypadkiem, na jakiejś charytatywnej wyprzedaży, za niewielkie pieniądze. Nie mogłam przepuścić takiej okazji, tym bardziej szczęśliwej, bo jak się później okazało, to drugie, uzupełnione wydanie książki napisanej w latach 80. A ja bardzo cenię sobie to, co się o górach w tamtym okresie napisało. Jest inne od tego, co się pisze ostatnio.

Atak rozpaczy

Książka Artura Hajzera, nie do końca jest o górach. Jest raczej o ludziach, którzy w te góry chodzili oraz o problemach, z jakimi się zmagali, żeby je zdobywać. Sam autor uprzedza w przedmowie, że pisał to będąc młodym chłopakiem i niektóre fragmenty czytane teraz, po tylu latach, wzbudzają jego zażenowanie. Mimo to nic w niej nie zmienił.

Uważam, że to najlepsza decyzja, jaką mógł podjąć – ta książka jest świetną historią. Doskonale, że pozostała taka, jaka była, bo jest inna. Napisana językiem mówionym, bez większego przywiązania do chronologii wypraw. Ale za to z wdziękiem gawędziarza, który umie i lubi opowiadać historie. Generalnie czyta się ją świetnie. Tym bardziej, że tekst jest okraszony bardzo dużą ilością najrozmaitszych zdjęć (wg. autora ponad 300, ale nie liczyłam).

Są emocje

Co różni książki pisane kiedyś od tych, które są pisane obecnie? Głównie podejście do politycznej poprawności. W tych starszych wszystko jest właściwie nazwane i opisane bez skrupułów. Jeśli był jakiś konflikt, to jest on opisany wprost. Jeśli było źle, to autorzy raczej nie próbowali owijać w bawełnę. Dzięki temu możemy teraz o tym przeczytać bez wysiłku domyślania się, jak było naprawdę. Podobnie jest z książką Hajzera – jest w niej szczerość, emocje i wewnętrzne rozważania, nieugrzecznienie, bez ubarwiania na różowo. Nawet książka Bieleckiego (tu moja recenzja) nie oddaje aż tak dobrze wszystkich niepowodzeń po drodze na szczyt. Szczególnie na tych pierwszych etapach, kiedy pokonuje się pierwsze cztery i pięciotysięczniki.

Atak rozpaczy. Recenzja

Autor zawarł w tej książce wiele ciekawych myśli. Zgodzę się z tą, że wielkie góry (czy jakiekolwiek inne) zdobywa się raczej hartem ducha, uporem i wytrzymałością niż ogromną siłą fizyczną. Jest tu też wiele o strachu. Przyznam, że niektóre opisy są szczere aż do bólu. Podziwiam za odwagę opisania doświadczeń w taki właśnie sposób. Fascynują mnie też opisy techniki i umiejętność przewidzenia tego, co się stanie z kimś, kto wspina się tylko nieco wyżej, po samym tylko zachowaniu liny. Wartościowy jest też rozłożony na części pierwsze opis stylów wspinaczki. A moja ulubiona część to anegdoty o tym, jak wyglądało życie w latach ‘80 (głównie relacje międzyludzkie, wyprawy oraz techniczne możliwości polskich alpinistów). Czuć też, że Hajzer nie lubił Wandy Rutkiewicz, choć nie jest wyjaśnione dlaczego.

Uporządkować chaos

Rozumiem konwencję gawędy przyjętą przez autora. Niestety momentami trudno jest się nie zgubić w narracji i zorientować dlaczego właściwie zmienił się temat. Wydawca oddał ogromną przysługę dodając na górze stron dodatkową nawigację. Łatwiej można s połapać się w chronologii, co znacznie ułatwia odbiór treści. Jednak gdyby może choć kilka tych opowieści nieco bardziej ułożyć i zmienić im kolejność, zapewne czytałoby się tę książkę jeszcze lepiej.

Tak czy owak, warto się z nią zapoznać. Jest w niej wiele mniej lub bardziej subtelnego humoru. Jeszcze więcej szczerych przemyśleń na temat tego, jak faktycznie wtedy wyglądała wspinaczka oraz środowisko z nią związane.


Może Cię także zainteresować: Kukuczka


Subiektywna ocena: 8/10
Tytuł: Atak rozpaczy
Autor: Artur Hajzer
Wydawnictwo: Annapurna
Data wydania: 2014
ISBN: 9788361968115
Liczba stron: 256

#szynka