Rzeczy, których nie wyrzuciłem | M. Wicha

Rzeczy, których nie wyrzuciłem | M. Wicha

Rzeczy, których nie wyrzuciłem. Recenzja

Książka Rzeczy, których nie wyrzuciłem jest pięknym “epitafium” dla zmarłej matki autora. Nie ukrywam, że sięgnęłam po nią, bo dużo się o niej ostatnio mówiło, natomiast nie żałuję czasu spędzonego na czytaniu – jest dobra. Byłabym przeszczęśliwa, gdyby kiedyś ktoś opisał mnie w podobny sposób.

Rzeczy, które zostają po śmierci

Gdybym chciała streścić jej fabułę w jednym zdaniu mogłabym powiedzieć, że jej głównym tematem są porządki w księgozbiorze matki, przeprowadzane przez autora po jej śmierci. Ale nie chcę, bo to znacznie spłyca przekaz. Książki były tylko pretekstem żeby przypomnieć sobie i opisać ją, taka jaka była, zatrzymać na papierze jej wszystkie wady i zalety. Zamrozić pamiętane chwile oraz widoczne pomiędzy wierszami przywiązanie i miłość. Pożegnać ją tak, jak według mniemania autora na to zasłużyła.

Rzeczy, których nie wyrzuciłem. Recenzja

Ale nie tylko to. Ocenianie i opisywanie przez pryzmat przedmiotów dotyczy każdego. Jakie książki czytamy, jak je traktujemy, w jaki sposób przechowujemy, czy kupujemy czy wypożyczamy, czy później do nich wracamy? Wszystko to świadczy w pewien sposób o nas samych i Rzeczy, których nie wyrzuciłem zmuszają do zastanowienia się nad tym, co po sobie pozostawiamy.

Ciężki temat, lekki styl

Choć temat tej książki jest dość ciężki, to bardzo mi się podobała. Napisana została w lekkim, przejrzystym i łatwym do zrozumienia stylu. Znajdziemy tu dużo charakterystycznych “zdanek” plastycznie oddających, to co autor miał na myśli, sporo ironicznego humoru. Trochę przemyśleń natury ogólnej oraz dotyczących bezpośrednio spraw około czytelniczych. Smutne, choć prawdziwe jest to, co napisał o dziełach klasyki literatury wydawanych w latach ‘80 czy ‘90 – że dla antykwariuszy jest to już makulatura. A czym jest dla nas, czytelników?

Wszystkim nie do końca przekonanym zdecydowanie polecam tę książkę. Nie ma zbyt wielu innych, które z klasą dotykałyby tak trudnej tematyki, jaką jest śmierć. Zdaję sobie sprawę, że ta recenzja jest krótka i pobieżna, ale bardzo trudno jest mi pisać na temat tak osobistego dzieła nie mając poczucia, że się wymądrzam lub co gorsza, wygłupiam. Każdy powinien ocenić tę książkę sam.


Może Cię także zainteresować: Jak przestałem kochać design


Subiektywna ocena: 8/10
Tytuł: Rzeczy, których nie wyrzuciłem
Autor: Marcin Wicha
Wydawnictwo: Karakter
Data wydania: 11 maja 2017
ISBN: 9788365271389
Liczba stron: 198

 

6 komentarzy

  1. stacjatolubie pisze:

    Interesująca recenzja. Też sporo słyszałam o tej książce, jednak ostatnio kilka razy zawierzyłam takim luźnym opiniom, a potem nie dałam rady tego czytać. Do tego jeszcze nie jestem przekonana do polskich autorów, więc ominęłam ją szerokim łukiem. Jednak zapowiada się ciekawie 🙂

    • PrzeCzytana pisze:

      Dzięki, cieszę się, że się mój tekst podobał!! 🙂 Zawsze jest szansa, że pomimo dobrych recenzji książka się nie spodoba. Natomiast myślę, że ta jest napisana na tyle zgrabnie i dotyka takich tematów, że może zainteresować wszystkich. A już na pewno miłośników książek, bo o nich jest tam całkiem sporo. 🙂 Miłego dnia! 🙂

  2. stacjatolubie pisze:

    Interesująca recenzja. Też sporo słyszałam o tej książce, jednak ostatnio kilka razy zawierzyłam takim luźnym opiniom, a potem nie dałam rady tego czytać. Do tego jeszcze nie jestem przekonana do polskich autorów, więc ominęłam ją szerokim łukiem. Jednak zapowiada się ciekawie 🙂

  3. […] z dziełem na ten temat zetknęłam się w książce Wichy pt. Rzeczy, których nie wyrzuciłem (tu moja recenzja). Spodobało mi to w pewien sposób, dlatego sięgnęłam także po Listy do Jerzego Kuncewiczowej. […]

  4. […] z dziełem na ten temat zetknęłam się w książce Wichy pt. Rzeczy, których nie wyrzuciłem (tu moja recenzja). Spodobało mi to w pewien sposób, dlatego sięgnęłam także po Listy do Jerzego Kuncewiczowej. […]

  5. […] z dziełem na ten temat zetknęłam się w książce Wichy pt. Rzeczy, których nie wyrzuciłem (tu moja recenzja). Spodobało mi to w pewien sposób, dlatego sięgnęłam także po Listy do Jerzego Kuncewiczowej. […]

Możliwość komentowania została wyłączona.